Katarzyna Michalak - Była sobie radość - Wydawnictwo Znak - Recenzja

Katarzyna Michalak - Była sobie radość - Wydawnictwo Znak - Recenzja

„Świt przyjdzie jak zawsze - nie dlatego, że ktoś sobie tak zażyczył, tylko dlatego, że świat trwa i trzyma się własnych reguł, czy tego chcesz, czy nie”.

W mieszkaniu zwanym Bombonierką dwoje kochających się ludzi snuło swoje marzenie o własnym domu i powoli, na niego zbierali. W wigilijny wieczór ukochany przynosi małego gościa - małą suczkę rasy welsh corgi, którą nazwali Bajka. Jej pojawienie się wypełnia codzienność ciepłem, śmiechem i radością, jakiej wcześniej nie znali. 

Jednak los bywa przewrotny i pewnej zimy Bajka znika, a wraz z nią znika spokój i poczucie bezpieczeństwa. Dla jej opiekunów zaczyna się bolesna droga pełna niepokoju, kłamstw, tęsknoty i nadziei, która mimo wszystko nie gaśnie. Każdy z nich ma przed sobą inną ścieżkę do pokonania, zaczęli razem, ale każdy musi iść własną stronę. On zrobi wszystko, żeby uzbierać potrzebną kwotę na leczenie, a ona zrobi wszystko, żeby spłacić nie swój dług oraz odnaleźć pieska. 

Tymczasem suczka wędruje własnymi ścieżkami, trafiając do ludzi, którzy potrzebują odrobiny ciepła i miłości. Każde spotkanie pozostawia ślad w postaci radości i ofiarowanego cudu, bo raz podarowane dobro potrafi żyć dalej, nawet kiedy jest ciężko, a serce pęka z tęsknoty. 

„Pomyślała o Bajce, dla której ten świat jest prosty: jest ktoś, kogo się kocha, i jest droga, która prowadzi do tego kogoś. Reszta to przeszkody. A przeszkody pokonuje się łapami. Jedną za drugą”.

Była sobie radość to powieść pokazująca historię Suczki corgi zwaną Bajka, która wędruję przez świat, odwiedzając kolejnych ludzi potrzebujących pomocy. Staje się ona symbolem dobra, które nigdy nie ginie, tylko przechodzi z rąk do rąk, z serca do serca. Uczy radości z drobiazgów, obecności, wspólnego tu i teraz, a kiedy znika, zostawia po sobie pustkę, której nie da opisać się słowami. 

Autorka w swojej powieści pokazuje nam, jak krucha jest codzienność i jak łatwo można ją utracić, a prawdziwe szczęście często przychodzi niepostrzeżenie w najprostszej postaci, jako obecność, miłość i codzienna bliskość. Uczy, że radość nie oznacza braku bólu, lecz zdolność do trwania mimo straty. Bo miłość nawet ta utracona nie znika. Zostaje w nas i zmienia nas na zawsze. 

Książka pełna straty, tęsknoty, nadziei, miłości, małych radości, trudnych decyzji, relacji rodzinnych oraz walki z przeciwnościami losu.

Muszę z przykrością stwierdzić, że wnętrze nie do końca mnie przekonało. Nie mogłam się nią wczuć, spodziewałam się świątecznej magii i radości, a dostałam zlepek kilku historii rozciągniętych na cały rok. Czasami musiałam się zastanowić, w jakim czasie obecnie się znajduję. Samo zakończenie też do końca nie satysfakcjonuje, ponieważ wątek głównej bohaterki nie został wyjaśniony. Sam pomysł na historię miał potencjał, szczególnie jeśli chodzi o bajkę, ale w pełni nie został wykorzystany. Mogła pisarka zrobić, to zdecydowanie lepiej, a wyszło nijako.   

Mimo że bardziej zachwyciła mnie okładka niż sam środek, to myślę, że warto sięgnąć i się przekonać, czy wam się spodoba. Na pewno skłania do refleksji nad życiem i daje nadzieje, że po każdej burzy zawsze wyjdzie słońce. 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu 

(Współpraca Barterowa z)

Anna Langner - Cynamonowe pocałunki - Wydawnictwo Papierowe Serca - Recenzja

Anna Langner - Cynamonowe pocałunki - Wydawnictwo Papierowe Serca - Recenzja

„Nie mam pojęcia, co czai się w tych smutnych czekoladowych oczach, które się we mnie wpatrują, ale mam przeczucie, że dzięki ich właścicielowi moje święta będą wyjątkowe”.

Sara Gawlik to młoda i ambitna dziennikarka portalu plotkarskiego, która dostała do napisania chwytliwy i dobrze sprzedający się news. W tym celu udaje się w Beskidy do domku dziadka, by w ciszy i spokoju napisać artykuł. Najgorsze jest to, że nie ma kompletnie na niego pomysłu, liczy że przy odrobinie szczęścia temat nasunie jej się sam. 

Po drodze spotyka niespodziewanego gościa, malutkiego, bezbronnego pieska, któremu postanawia pomoc i zabiera go ze sobą do domku. Okazuje się on wiernym towarzyszem, słuchaczem kimś, bez kogo nie wyobraża sobie pobytu w tym zaśnieżonym miejscu. 

Los ma dla niej jeszcze jedną niespodziankę: gburowatego sąsiada, który postanowił spędzić ten świąteczny czas na zadupiu tak jak i ona. Ich pierwsze spotkanie kończy się totalną katastrofą. Drugie zaskakuje oboje. A trzecie? Staje się początkiem najbardziej niezwykłych świąt, jakie kiedykolwiek przeżyli.

„Kiedy gram dla publiczności, nic się nie liczy i tylko wtedy daję z siebie dwieście procent”.

Artur Nicoń jest znanym i bardzo popularnym aktorem z przeszłością, która nie daje o sobie zapomnieć. Kiedy wybucha kolejny skandal w nim w roli głównej, to tym razem media oskarżyły go niesłusznie. Dlatego postanawia wyjechać w góry do miasteczka, które jest totalnym zadupiem. Ma nadzieję, że tam nikt go nie znajdzie oraz liczy na święty spokój i odrobinę normalności. 

W najśmielszych snach nie przypuszczał, że w tej pipidówie znajdzie żywą duszę. A jednak spotyka dziewczynę z psem, która jak się okazuje, zajmuje rozpadający się domek obok. Jej obecność kompletnie go zaskakuję. Natomiast wymiana złośliwych uwag pomiędzy sobą zwiastuje, że ten świąteczny czas będzie ciekawszy, niż sobie zaplanował. 

Jedno jest pewne, to spotkanie nie powinno się wydarzyć, ale zmieni wszystko. 

„Każdy przełamany opłatek to inna trudna historia i inny doświadczony przez los człowiek”.

Cynamonowe pocałunki to powieść pokazująca historię dziewczyny, która szuka sensacji na głośny plotkarski artykuł, który ma uratować jej pracę. On natomiast ucieka od medialnego szumu, próbując wyciszyć swoją niechlubną reputację. Oboje uciekają przed światem, trafiając do zaśnieżonego miasteczka w Beskidach. Chcieli tylko świętego spokoju, a odnaleźli siebie, tylko co z tego spotkania wyniknie? 

Autorka w swojej powieści pokazuje nam, że magia świąt nie polega na dekoracjach, lecz na bliskości, czułości i drobnych gestach. W ten wyjątkowy czas warto się na chwilę zatrzymać, przestać gonić, bo czasem trzeba oderwać się od chaosu codzienności, by odzyskać równowagę, odnaleźć siebie i dostrzec to, co naprawdę ważne. To właśnie w prostocie kryje się najwięcej uroku: w ciepłej herbacie wypitej z kimś bliskim, w rozmowie przy kominku, w uśmiechu, który potrafi rozświetlić nawet najtrudniejszy dzień. 

Książka pełna budowania zaufania, niesprawiedliwych oskarżeń, trudnych decyzji, namiętności, pożądania, domowej atmosfery, relacji rodzinnych, ducha świąt, życzliwości oraz nadziei. 

Czytało mi się ją przyjemnie, lekki styl autorki sprawia, że przez kartki mknie się w zastraszającym tempie. Od pierwszych stron zostałam wciągnięta w ten niezwykły i magiczny klimat świąt, który idealnie wprowadza nas w nadchodzące wielkimi krokami święta. Jestem urzeczona małym domkiem przy lasku owianym zaspami śniegu i tymi cudownymi aromatycznymi cynamonkami, które tak piekła bohaterka, mam aż ochotę sama je zrobić. Moje serce także skradł nie kto inny, jak Cynamon, którego myśli mogliśmy także poznać, bo pisarka dała parę rozdziałów z perspektywy właśnie jego, małego pieska, przygarniętego przez Sarę. Miałam niezły ubaw, kiedy wkraczał do akcji. 

Polecam wam bardzo gorąco sięgnąć po tę powieść, która pachnie cynamonem, świerkiem i wigilijnym stołem. Idealnie wpisuje się w świąteczny klimat. Jest romantyczna i otulająca niczym ciepły koc, z pięknie poprowadzonymi bohaterami, których nie sposób nie polubić. Przede wszystkim wyniosę z niej, że czasem najpiękniejsze cuda dzieją się wtedy, gdy przestajemy ich oczekiwać i pozwalamy sobie po prostu być. 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu 

(Współpraca Reklamowa z)

Copyright © 2014 Świat Książkowy Mali , Blogger