Grupa Literacka Ailes - Deszczowe Sny - Wydawnictwo WasPos - Recenzja Patronacka

Grupa Literacka Ailes - Deszczowe Sny - Wydawnictwo WasPos - Recenzja Patronacka

„Jeśli masz wystarczająco wiele odwagi, przekonaj się, o czym może śnić czarownica, dlaczego demony nie miewają snów i jak czasem romans ze słodkiego, sennego marzenia staje się koszmarnym dramatem.” 

Deszczowe Sny to najnowsza antologia utalentowanych autorek i autorów, których łączy wspólna pasja do pisania. Głównym motywem opowiadań jest deszcz i sen. Razem z autorami zapraszam was do zagłębienia się w zapierającej dech lekturze, gdzie granica pomiędzy jawą, a iluzją jest bardzo cienka. Gwarantuję wam, że będzie deszczowo i tajemniczo, odrobinę fantastycznie, romantycznie, wesoło, a momentami przerażająco.

Wszystkie opowiadania mają coś w sobie i każde zasługuję na odrobinę uwagi, dlatego postawiłam, że wspomnę o każdej historii.

Na początek wyróżnię te które mi się najbardziej podobały; 

D.B. Foryś - Umarli nie miewają snów 

„Oczy to zasadnicza rzecz nieco upodabniająca mnie do kreatur z Podziemi. Ich, gdy doznawali głębokich emocji, błyszczały bursztynem, który w świetle przypominał często toń czystego złota - odzwierciedleniem straconej na rzecz mroku duszy.

O tak, tak jak ja kocham Tesse Brown! ❤

Wiadomo, że jest to jedne z moich ulubionych opowiadań z antologii. Każda szalona przygoda Tessi jest dla mnie ucztą czytelniczą. Tym razem również było tajemniczo, zagadkowo i walecznie. W tym krótkim opowiadaniu królowali razem z Tessą, Gabriel i Remiel oraz diaboliczne demony.

Tesse możecie znać z uniwersum Tessa Brown ( pierwsza część cyklu Tylko żywi mogą umrzeć i drugiego Tylko martwi mogą przetrwać) Jeśli jednak nie znacie to będzie dla was to fajny początek przygody. Osobiście polecam cały cykl.

Meg Adams - Druga Szansa 

„Jego stalowe tęczówki ponownie znalazły się tuż przed moimi oczami. Był w nich mrok i pożądanie. Zaglądały prosto do mojej duszy. Obnażały to, co próbowałam ukryć.”

Kolejna dawka emocji w wykonaniu Meg. Z pod twojej ręki wszystko wychodzi dobre. Jeśli czytaliście już wcześniej debiutancką powieść autorki pt Architektura Uczuć to znacie już Davida, który pojawił się przelotnie w tym opowiadaniu. Muszę wam się przyznać, że stęskniłam się za nim. Jednak głównym bohaterem tego krótkiego i niezwykle intrygującego opowiadania jest jego kuzyn Adrien. Przystojny i arogancki dupek! Bardzo bym chciała przeczytać o nim całą książkę i o kobiecie, która została przez niego nieźle rozbita.

Noemi Vain - To ty jesteś ciemnością 

„Jeśli miałby wybór, ich życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Jednak czasami trzeba poświęcić coś cennego, by zyskać jeszcze więcej.”

To opowiadanie pochłonęłam jednym tchem. Ciekawość narastała we mnie z strony na stronę. Autorka zafundowała istnie krwistą ucztę czytelniczą. Jestem zachwycona! Czekam na twoje solowe powieści, bo jestem bardzo ich ciekawa.

Ludka Skrzydlewska - Huldra  

„Do jego oka dostał się magiczny kawałek zwierciadła, a ja nadmiernie próbuję go uratować. Tyle że odłamek tak naprawdę jest urokiem rzuconym przez Królową Śniegu.”

Huldra to opowieść, która nas przenosi w mroźną otchłań skandynawi. Norweskie miasteczko, gdzie legendy stają się rzeczywistością. Historia opowiada o sile miłości i ogromnym poświęceniu dla drugiej osoby, która kocha bezwarunkowo. Bardzo lubię tę historię.

Agata Głowacz - Deszczowa Dama 

„Była idealna, a choć w ideały przestałem wierzyć od dawien dawna, ona rozbudziła to w mgnieniu oka. Wiedziałem, że miała jakieś skazy, natomiast nie zawracałem sobie nimi uwagi. Nie szukałem jej wad, by nienawidzić. Wolałem szukać zalet, za które mogłem kochać.”

Agata jak zawsze skrusza moje kruche serduszko. Deszczowa Dama to przepiękna historia o miłości pięknej i wartościowej, która pokazuje jak bardzo życie jest ulotne. Jak zmienia człowieka kiedy straci to co najważniejsze.

Anna Tuziak - Dymisja Anioła 

„Chciał jej pomóc, chociaż zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że najprawdopodobniej to, co od niej usłyszał, było jedynie czubkiem góry lodowej i prawdę mówiąc nie chciał wiedzieć nic więcej o jej życiu, które postanowiła porzucić. Jednak chciał poznać ją samą. Jako zwyczajną dziewczynę, którą tak bardzo chciała być. I to był chyba ten moment, gdy uświadomił sobie, że nigdy wcześniej niczego nie pragnął bardziej.”

Dymisja Anioła to opowiadanie, które od samego początku intryguję i jesteśmy ciekawi co będzie dalej przewracając kartkę za kartką. Nie jesteśmy stanie przewidzieć co się zaraz wydarzy i to jest właśnie świetne. W końcu nie codziennie spada na ciebie piekielna anielica z nieba. Zdecydowanie chce się więcej i więcej od tej powieści.

Kolejne opowiadania również mi się podobały, a niektóre niosły, że sobą przesłanie. 

Alicja Krawiec - Róża i Motyl 

„Nie wiem co było snem, a co jawą. Bo w moim śnie byłam ja, moja wnuczka, róża, motyl i krople deszczu. Prawie tak, jak w życiu. Tylko, że we śnie róża żyła, czuła, a i motyl też nabierał cech ludzkich.”

Czytając tę opowieść przypomniał mi się Mały Książę. Historia opowiada o przyjaźni róży i motyla, Jednak wszystko się może zdarzyć i nawet przyjaciel może zawieść i tak było w tym przypadku. Róża z tęsknoty popada w rozpacz. Czyż my w życiu nie mieliśmy takiej sytuacji? Bardzo prawdziwa historia.

Grażyna Białas - Spóźnieni

„Najpierw rozpuścił jej włosy, a potem sprawił, że przestała się bać.”

Opowieść o miłości, która zrodziła się przez przypadek i niefortunne zdarzenia. Bardzo piękna historia, która składnia nas do refleksji nad własnym postrzeganiem własnej wartości. Każdy z nas zmaga się ze swoimi demonami,ale nie każdy jest w stanie je pokonać. Jak będzie w tym przypadku czy Magda uwierzy, że ktoś taki jak Wiktor mógł ją pokochać? Przekonajcie się sami.

Rain Winter - Pod powiekami 

„Tej nocy wreszcie sobie uświadomił, w jakim koszmarze tkwi od lat ta drobna, delikatna kobieta, dla której on - chyba od samego początku - był gotów zrobić wszystko.”

W tej historii możemy się przekonać, że prawda nie zawsze jest taka na jaką wygląda albo nam się wydaje. Poruszająca opowieść dziewczyny, zranionej przez życie i chłopaku, który jest w stanie oddać jej własne serce.

M.M. Macko - Wywiad 

„Jennifer starała się jej nie osądzać. Miała w zwyczaju szukać w ludziach tego, co pozytywne, i nie patrzeć na nich tylko przez pryzmat cech wyłaniających się na pierwszy rzut oka.”

W tym opowiadaniu autorka pokazała nam,że warto mieć marzenia. Bo jeśli w coś się bardzo wierzy i pragnie to się to osiągnie ciężką pracą i determinacją. Każdy dzień przybliża nas do sukcesu i sprawia, że stajemy się lepsi w tym co kochamy.

Kamila Malec - Równowaga Dusz

„Los życia jest przewrotny. Czasem to, co wydaje się niedostępne, jest na wyciągnięcie ręki. Czułam w tej chwili, że otwiera się dla nas coś nowego. Coś, czego każdy z nas się boi a z drugiej strony chcemy tego czegoś doznać.”

W tym opowiadaniu możecie zobaczyć jak poznali się bohaterowie książki Na krawędzi.Pocałunek ciemności, czyli początek miłości Joanny i Kuby. Bardzo piękna historia, którą się czytało bardzo przyjemnie i lekko. Można przy niej odpłynąć.

Samanta Louis - Prorocze Sny 

„Bałam się, że jeśli deszcz będzie padał także w nocy, stanie się to samo, co wtedy. Ale byłam w szpitalu, drzwi pilnował policjant i to nieco mnie uspokoiło. Bo zdałam sobie sprawę, że jeśli nawet mrok wciągnie mnie w śnie pod powierzchnię, nie zrobię już nic strasznego, bo nawet nie wyjdę z pokoju.”

Bardzo fajna i intrygująca opowieść o dziewczynie, która ma dwie odcienie osobowości. Tą dobrą i tę złą, która z nich wygra? Przekonajcie się sami.

Margo Shaw - Szkarłat 

„Nagle zderzyłam się ze ścianą. Dosłownie i przenośni. Byłam przylepiona do klatki piersiowej swojego wyśnionego chłopaka, jak i największego dupka na świecie w jednym.”

No nie tak się nie kończy! Ja żądam więcej i to o wiele więcej. Bardzo fajny początek magicznej historii o młodej czarownicy i seksowym sąsiedzie.

Lilianna Garden - Moringham 

„Nawet gdy wali się cały świat, ona potrafiła znaleźć w tym jakieś pełen blasku skrawek rozświetlający mrok.”

Lili mnie bardzo zaskoczyła tym opowiadaniem, który jest wstępem do całej książki. Przeniosła mnie to tajemniczego świata pełnego niebezpieczeństw. Poznałam autorkę z całkiem innej strony, pokazała mi swoją nową twarz. Czuję się zaintrygowana i zapowiada się interesujące fantasy.

Weronika Szatkowska - Trucizna 

„Przez moment na usta cisną mi się słowa, których nigdy nie wypowiem. Przez moment widzę w twoich oczach pełne napięcia wyczekiwanie. I przez ten jeden moment mógłbym wyjść. Wyjść, nigdy nie wrócić, może poskładać z potrzaskanych fragmentów lodu życie, jakie niegdyś prowadziłem. Jednak zawsze, nim znajdę w sobie wystarczająco wiele siły, ten moment mija.”

Historia dwóch ludzi, którzy żyją razem, ale ich uczucia do siebie się wypaliły. Z każdej nowej strony czuć gamę przeróżnych emocji. Ich serca są jak lód, który czeka, aż jego gruba warstwa w końcu pęknie.

Dominika Smoleń - W świetle zachodzącego słońca 

„Jeśli miał rację i jeśli na świecie istniało jakieś przeznaczenie, to wierzyłam w to, że my byliśmy swoimi bratnimi duszami,które kiedyś się jeszcze odnajdą.”

Wakacyjna, lekka opowieść, którą fajnie się czytało. Jednak wszystko co piękne nie trwa wiecznie i zakończenie nie jest za bardzo szczęśliwe. Mam wrażenie, że jest jakby ucięte w danym momencie tak niespodziewanie i to za bardzo mnie sprawiło w zakłopotanie.

Ronald Hensoldt - Córka Noego

„Przyszłość jest w zasięgu wzroku, nie ma czasu, aby czekać.

Światu grozi katastrofa: topniejące lodowce, kryzys klimatyczny. To była bardzo prawdziwa wizja apokalipsy, nasz świat dąży do tego. Autor w tym opowiadaniu stworzył kobietę, która za pomocą robionych zdjęć widzi przyszłość danej osoby oraz miejsc. Na swojej drodze spotyka młodego dziennikarza, który chce odkryć tajemnice proroctw. Co z tego wszystkiego wyniknie musicie przekonać się sami. 

Jimmy Durden -  ***

Nie zabrakło też pięknego deszczowego wiersza.

Anna Tuziak - Gdy pada deszcz 

Dni, momenty,spojrzenia, wyznania. Piękno i ból...
A Ty... Myślisz o mnie, gdy pada deszcz...

Idealne podsumowanie całej antologii w krótkiej sentencji. 



Jeśli macie czasem takie uczucie, że chcielibyście oderwać się od codzienności i zatopić się w lekturze, która jest miła i przyjemna to deszczowe dni, są właśnie takie. Znajdziecie coś dla siebie na pewno, to miks gatunków napisanych w dobrym stylu. W takich antologiach dobre jest też to, że możecie poznać autora, którego na przykład wcześniej nie znaliście, a dał wam się poznać na tyle, żeby sięgnąć po inne prace danego autora. Gorąco wam polecam.

Wspomnę jeszcze, że cały dochód ze sprzedaży przeznaczony jest na cel charytatywny - stowarzyszenie My 3 Koty i Psy. Mam nadzieję, że Wy także dołożycie swoją cegiełkę zakupując antologię pomagacie zwierzętom. 



Dziękuję Grupie Literackiej Ailes za możliwość objęcia książki patronatem i wydawnictwu



Jay Crownover - Dzikie Pragnienie - Wydawnictwo Kobiece - Recenzja

Jay Crownover - Dzikie Pragnienie - Wydawnictwo Kobiece - Recenzja

„Byłam gotowa zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby zaufać tym niezupełnie prawdziwym kowbojom, że nie tylko przeprowadzą nas przez góry, ale także w jakiś magiczny sposób przybliżą mnie do osoby, którą byłam, zanim mnie złamano.”

Głowna bohaterka Leo jest załamana po burzliwym rozstaniu z facetem, który był dla niej kimś idealnym i bezproblemowym przy nim czuła, że wszystko jest proste. Nie mogła pogodzić się ze stratą, więc za namową przyjaciółki Emrys, która jest cudowna, taka przyjaciółka to skarb. Wyruszają na szaloną i niezapomniana wycieczkę za miasto na dziki zachód. Pobyt na ranczu blisko natury ma jej pomóc zapomnieć o przeszłości i sprawić żeby znów uwierzyła w siebie. Wyprawa konną przez góry okazuje się bardziej ekscytująca niż wszyscy myśleli. Bohaterowie musieli zmagać się z niespodziewanymi i niebezpiecznymi przeszkodami na swojej drodze.

Leo, która zazwyczaj uciekła przed własnymi problemami i uczuciami w obliczu prawdziwego  niebezpieczeństwa potrafiła wziąć się w garść i zawalczyć nie tylko o siebie, ale i o innych. Pokazała, że wcale nie jest dziewczyną, która łatwo się poddaję. 

„Pocałował mnie, żeby się upewnić, że jestem cała i zdrowa. 
Pocałował mnie, ponieważ się o mnie martwił. 
Pocałował mnie, bo był to najłatwiejszy sposób dla takiego mężczyzny jak on na okazanie mi skompilowanych uczuć i emocji, które wzbierały i falowały między nami.
Pocałował mnie, bo mu na to pozwoliłam i nie chciałam, żeby przestał... ”

Nikt jednak jej nie ostrzegł, że będzie miała do czynienia z niemożliwym do zniesienia i zachwycająco silnym oraz seksowym przewodnikiem i właścicielem rancza. Od samego początku pomiędzy Leo i Cy można było wyczuć ogromne napięcie seksualne tych dwoje było jak tykająca bomba, która mogła w każdej chwili wybuchnąć zmiatając z powierzchni wszystko co ich otaczało.
Obydwoje nieśli za sobą ból przeszłości, ale to właśnie on pokazał jej, że to co jest trudne do zdobycia smakuję najlepiej. Ognista miłość zdarza się tylko raz w życiu i trzeba ją mocno trzymać żeby nie wymknęła nam się przez palce.

„Nic, co naprawdę cenne i wartościowe, nie znajduję się na wyciągnięcie ręki. Tylko ktoś, kto nie boi się poranić, może się przedrzeć do ukrytego skarbu.”

Dzikie Pragnienie to rewelacyjna powieść pełna napięcia, akcji i gorącego pożądania. Autorka zabiera nas na malowniczy dziki zachód, gdzie razem z naszymi bohaterkami czeka nas niezapomniana przygoda. 

Jest to moja pierwsza książka autorki i bardzo się cieszę, że się nie poddała i wyszła ze swojej strefy i mimo, że rzucali jej kłody pod nogi, bo chciała napisać coś innego co siedzi jej głęboko w duszy, nie poddała się i wyszła wszystkim na przeciw i zrobiła to. Napisała świetną książkę o dzikim zachodzie opowiadającą historię jednego z braci Warner - Cyrusie. Kolejną dawkę dzikiego zachodu i emocjonalnych uczuć poznacie w drugiej części która będzie opowiadać trudną historię Emrys i Suttona. Już nie mogę się doczekać! Polecam gorąco.


Dziękuję za egzemplarz wydawnictwu  

 
Rory Power - Toxyczne dziewczyny - Wydawnictwo NieZwykłe - Recenzja Patronacka

Rory Power - Toxyczne dziewczyny - Wydawnictwo NieZwykłe - Recenzja Patronacka

„Nie obawiamy się zarażenia. Każda z nas to w sobie ma, czymkolwiek to jest. Odstrasza nas widok znów rozpadającej się dziewczyny. Świadomość, iż nas też to w końcu spotka. Wiedza, że jedyne, co możemy zrobić, to trwać w nadziei, że jakoś zdołamy przez to przejść.”

Książka opowiada o szkole dla dziewcząt Raxter, na którą nałożono kwarantannę. Wszystko za sprawą wirusa zwanego Tox, który zmieniał genetycznie wszystko. Sprawił, że dziewczyną zmieniały się ciała, przekształcając je totalnie w defekty ponad ludzkie. Do tego dziewczyny zostały odcięte od reszty świata i pozostawione same sobie na wyspie. Mają zakaz wychodzenia poza ogrodzenie, bo Tox dopadł także lasy i zwierzęta w nim mieszkające w dzikie i niebezpieczne. Nikt nie wiedział, skąd to się wzięło, ani jak to wyleczyć.

„Niektóre dni są fajne. Inne prawie mnie załamują. Pustka na horyzoncie i głód w ciele. Jak mamy to wytrzymać, skoro nie potrafimy znieść samych siebie?  - Poradzimy sobie. Powiedz, ze sobie poradzimy.”

Głównymi bohaterkami są trzy przyjaciółki, które zrobią dla siebie wszystko. Siła ich przyjaźni jest w stanie przetrwać najgorsze zło. Dzielnie się wspierają, czekając na lek, który nie nadchodzi, muszą zmagać się z głodem i napadami tox'u. Kiedy jedna z przyjaciółek znika, Hetty zrobi wszystko, by ją odnaleźć, nawet jeśli oznaczałoby to złamanie kwarantanny i walkę z potwornościami czającymi się za ogrodzeniem. Namawia swoją drugą przyjaciółkę Resse, żeby razem z nią pomogła jej odnaleźć Byatt. Gdy dziewczyna się zgadza, razem podejmują się tego wyzwania.

 I właśnie wtedy razem z dziewczynami odkrywamy, że w historii Raxter kryje się znacznie więcej, niż moglibyśmy kiedykolwiek przypuszczać.

„Nie potrzebuję już prawdy. Chcę tylko żyć.”

 Toxyczne dziewczyny to oryginalna historia, jakiej jeszcze na polskim rynku nie było. W tej książce nie ma nic podobnego, do czegokolwiek co czytaliście. Główne bohaterki odnajdowały same siebie, walczyły o swoje racje i lepsze jutro. Lojalność i bezgraniczna przyjaźń, którą autorka ukazała w tej książce to coś pięknego. Bo pomimo różnych przeszkód, jakie stawały im na drodze, to ich przyjaźń stawała się coraz silniejsza. Zawsze mogły na siebie liczyć miały ogromne wsparcie w sobie nawzajem.

 Wielkie brawa należą się autorce, za pomysł na tę książkę, wymyślić coś takiego do naprawdę trzeba mieć wielką wyobraźnię. Jednak minus tej książki jest taki, że początek, a raczej prawie że pół książki strasznie się ciągnie jak flagi z olejem, wszystko to jest przeciągane. Przydałoby się zdecydowanie więcej akcji, wtedy książka by była idealna.

 Jest to dość specyficzna książka, która nie każdemu może przypaść do gustu. Jednak zasługuję na danie jej szansy.


Dziękuję za egzemplarz wydawnictwu 

 
 Poznaj Zanim Kupisz - Złączeni obowiązkiem - Cory Reilly - Wydawnictwo NieZwykłe

Poznaj Zanim Kupisz - Złączeni obowiązkiem - Cory Reilly - Wydawnictwo NieZwykłe

Zapraszam was na darmowy fragment książki. 


Rozdział pierwszy



Oczywiście, to musiało się stać. Mój ojciec przedstawił swoje stanowisko w tej sprawie w chwili, kiedy mój pierwszy mąż, Antonio, został pochowany. Byłam zbyt młoda na to, by pozostać niezamężna. Ale nie przypuszczałam, że ojciec znajdzie dla mnie nowego małżonka tak szybko, a już na pewno nie spodziewałam się, że moim nowym partnerem życiowym zostanie Dante Cavallaro.
Pogrzeb Antonia odbył się dopiero dziewięć miesięcy temu, przez co moje drugie zaręczyny balansowały na granicy nieprzyzwoitości. Moja matka zazwyczaj była pierwszą, która krytykowała każdego, kto popełnił jakiekolwiek towarzyskie faux pas, a jednak nie mogła dopatrzyć się niczego złego w fakcie, że dziś, niecały rok po pożegnaniu się z Antoniem, miałam poznać swojego nowego męża. Nigdy nie kochałam Antonia tak jak kobieta kocha mężczyznę, chociaż przez chwilę mogłam tak myśleć, i nasze małżeństwo nie było prawdziwe, lecz liczyłam na więcej czasu dla siebie przed wejściem w kolejny związek. A do tego tym razem nie mogłam sama wybrać partnera.
– Masz takie szczęście, że Dante Cavallaro zgodził się na ślub z tobą. Sporo osób zdziwiło się, kiedy postanowił wybrać kobietę, która już raz była zamężna. W końcu chętne, młode damy ustawiały się do niego w kolejce – oświadczyła matka, rozczesując moje ciemnobrązowe włosy. Nie chciała mnie zranić, po prostu stwierdziła oczywisty fakt. Wiedziałam, że to była prawda. Każdy to wiedział.
Ktoś taki jak Dante nie musiał zadowalać się resztkami po innym podrzędnym mężczyźnie. Właśnie tak myślała większość osób, a jednak to ja miałam go poślubić. Ja – kobieta, która nie chciała wiązać się z kimś tak potężnym i przebiegłym jak Dante Cavallaro. Ja – kobieta, która wolała pozostać samotna, nawet tylko po to, by chronić sekret Antonia. W jaki sposób mogłam podtrzymać to kłamstwo? Dante był znany z tego, że zawsze potrafił zauważyć, gdy ktoś kłamie.
– Za dwa miesiące będzie szefem oddziału. Kiedy go poślubisz, staniesz się najbardziej wpływową kobietą Chicago i Midwestu. A jeśli utrzymasz swoją przyjaźń z Arią, to będziesz miała też powiązania z Nowym Jorkiem.
Jak zwykle moja matka wybiegała myślami daleko, już planowała dominację nad światem, podczas gdy ja w dalszym ciągu próbowałam poukładać sobie w głowie fakt, że zostanę żoną capo. To było zbyt niebezpieczne. Kłamanie nie szło mi źle. Przez lata małżeństwa z Antoniem bez przerwy doskonaliłam swoje umiejętności w tym zakresie, ale istniała ogromna różnica między okłamywaniem świata zewnętrznego a okłamywaniem własnego męża. Po raz kolejny powróciła moja złość na Antonia. Działo się to często w ciągu ostatnich miesięcy. To przez niego znalazłam się w takiej sytuacji.
Mama cofnęła się o krok i zaczęła podziwiać swoją pracę. Moje ciemne włosy opadły na ramiona i plecy, tworząc delikatne, lśniące loki. Wstałam. Na tę okoliczność wybrałam kremową ołówkową spódnicę oraz ciemnofioletową koszulę, którą zatknęłam za gumkę spódnicy, oraz czarne buty na niewysokim obcasie. Byłam jedną z najwyższych kobiet w oddziale – miałam metr siedemdziesiąt trzy wzrostu – i, według mojej matki, mogłam zniechęcić do siebie Dantego, jeśli założyłabym szpilki. Nie chciało mi się nawet zwracać jej uwagi na fakt, że Dante i tak byłby przynajmniej trzynaście centymetrów wyższy ode mnie. Nie przewyższyłabym go nawet w butach na obcasie. Poza tym to nie było nasze pierwsze spotkanie. Widzieliśmy się kilka razy na przyjęciach mafijnych, a w sierpniu, trzy miesiące temu, nawet tańczyliśmy przez chwilę na ślubie Arii. Nigdy nie zrobiliśmy nic ponad wymienienie spodziewanych uprzejmości i w ogóle nie odniosłam wrażenia, że Dante interesował się mną chociaż trochę. Jednak był znany ze swojej skrytości, więc kto tak naprawdę wiedział, co się działo w jego głowie?
– Chodził na randki, od kiedy zmarła jego żona? – zapytałam. Zazwyczaj tego typu plotki szybko się rozchodziły w naszych kręgach, lecz tę może przegapiłam. Starsze kobiety z rodziny często poznawały sekrety innych ludzi jako pierwsze. Szczerze mówiąc, plotkowanie było głównym zajęciem większości z nich.
Mama uśmiechnęła się smutno.
– Nieoficjalnie. Podobno nie potrafił zapomnieć o swojej żonie, ale minęły już prawie cztery lata i teraz, kiedy ma zostać szefem oddziału, nie może trzymać się wspomnień martwej kobiety. Musi się pozbierać i spłodzić następcę. – Położyła dłonie na moich ramionach, uśmiechając się szeroko. – A ty będziesz tą, która da mu pięknego syna, słońce.
Serce podeszło mi do gardła.
– Nie dzisiaj.
Mama pokręciła głową, śmiejąc się.
– Już wkrótce. Ślub odbędzie się za dwa miesiące. – Gdyby to rodzice decydowali, ślub odbyłby się tygodnie temu. Prawdopodobnie martwili się, że Dante zmieni co do mnie zdanie.
– Valentina! Livia! Samochód Dantego właśnie podjechał! – zawołał tata.
Mama klasnęła w dłonie, a następnie puściła do mnie oczko.
– A teraz pomóżmy mu zapomnieć o swojej żonie.
Miałam nadzieję, że nie powie czegoś tak niesmacznego przy Dantem. Ruszyłam za nią w dół schodów, próbując wyglądać na tyle elegancko, na ile było mnie stać. Tata otworzył drzwi. Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem naprawdę otwierał drzwi. Zazwyczaj robiła to mama albo ja, albo nasza pokojówka. Nawet ja widziałam, że praktycznie skakał z podekscytowania. Naprawdę musiał pokazywać, jak bardzo jest zdesperowany, żeby znowu mnie za kogoś wydać? Przez to czułam się niczym ostatni szczeniak w sklepie zoologicznym, którego chcą się w końcu pozbyć.
Zobaczyłam blond włosy Dantego i zatrzymałam się z matką w połowie naszego holu. Na dworze padał śnieg, więc włosy mężczyzny spowił lekki welon śnieżnych płatków, przez co wyglądały prawie jak złoto. Rozumiem, dlaczego niektórych sfrustrował ślub Arii i Luci. Aria z Dantem tworzyliby złotą parę.
Tata szerzej otworzył drzwi i się uśmiechnął. Dante uścisnął mojemu ojcu dłoń, po czym wymienili kilka cichych słów. Mama praktycznie trzęsła się z podekscytowania. Kiedy Dante i tata w końcu ruszyli w naszą stronę, włączyła swój tysiącwatowy uśmiech. Także zmusiłam się do uśmiechu, choć o wiele mniej promiennego.
Jak nakazywała tradycja, Dante powitał najpierw moją matkę, kłaniając się i całując ją w rękę, a następnie zwrócił się do mnie. Posłał mi krótki uśmiech, który nie dotarł do jego niebieskich oczu, a następnie pocałował mnie w dłoń.
– Valentina – powiedział bez emocji swoim łagodnym głosem.
Z czysto fizycznego punktu widzenia uważałam Dantego za więcej niż atrakcyjnego. Był wysoki, nieco umięśniony, nienagannie ubrany w ciemnoszary garnitur, białą koszulę oraz jasnoniebieski krawat. Jego blond włosy były luźno zaczesane do tyłu. Wszyscy nazywali go „zimną rybą” i po naszych krótkich spotkaniach wiedziałam, że mieli rację.
– Cudownie cię znowu zobaczyć – stwierdziłam, delikatnie przechylając głowę.
Narzeczony puścił moją dłoń.
– W rzeczy samej. – Zwrócił swój pusty wzrok na mojego ojca. – Chciałbym porozmawiać z Valentiną w cztery oczy. – W typowy dla siebie sposób nie marnował czasu na grzeczności.
– Oczywiście – zgodził się skwapliwie tata, łapiąc mamę za rękę, po czym od razu poprowadził ją do swojego biura. Ponieważ byłam już wcześniej zamężna, to nie mieli oporów przed zostawieniem mnie samej z mężczyzną. Sądzili, że nie musieli już chronić mojej cnoty. Nie mogłam powiedzieć im o tym, iż nigdy nie skonsumowałam swojego małżeństwa z Antoniem. Nikt nie mógł się tego dowiedzieć, a w szczególności Dante.
Kiedy rodzice zniknęli, narzeczony odwrócił się do mnie.
– To jest dla ciebie dopuszczalne, jak sądzę.
Wydawał się tak powściągliwy i opanowany – jakby jego uczucia były bardzo głęboko schowane i nawet on już nie potrafił do nich dotrzeć. Zastanawiałam się, ile z tego było rezultatem śmierci żony, a ile jego naturalnym usposobieniem.
– Tak – przyznałam, nie chcąc okazać swojego zdenerwowania. Wskazałam gestem drzwi znajdujące się po naszej lewej stronie. – Chciałbyś usiąść, zanim zaczniemy rozmowę?
Pokiwał głową, więc poprowadziłam go do salonu. Usiadłam na kanapie, a Dante zajął fotel stojący naprzeciwko niej. Spodziewałam się, że usiądzie obok mnie, ale chyba wolał zachować między nami tyle wolnej przestrzeni, ile było akceptowalne. Poza krótkim pocałunkiem w dłoń, starał się mnie nie dotykać. Prawdopodobnie uznawał to za niestosowne, dopóki nie weźmiemy ślubu. A przynajmniej miałam taką nadzieję.
– Jak zakładam, twój ojciec powiedział ci, że data naszego ślubu została wyznaczona na piąty stycznia.
Przysłuchiwałam się jego głosowi, starając się wyłapać nutę smutku lub rzewności, lecz nie usłyszałam nic. Położyłam dłonie na kolanach i złączyłam palce, utrudniając tym samym Dantemu dostrzeżenie, jak drżą.
– Tak. Powiedział mi o tym kilka dni temu.
– Zdaję sobie sprawę z tego, że to niecały rok po pogrzebie twojego męża, ale mój ojciec wycofuje się pod koniec roku i oczekuje się ode mnie, że kiedy zajmę jego miejsce, będę już miał żonę.
Spuściłam wzrok, ponieważ poczułam w piersi ukłucie od skrywanych uczuć. Antonio nie był dobrym mężem, w ogóle nie był mężem, jednak był moim przyjacielem i znałam go całe życie, dlatego zgodziłam się za niego wyjść. Oczywiście, byłam naiwna, nie zdawałam sobie sprawy z tego, co naprawdę oznacza związanie się z mężczyzną niewykazującym zainteresowania mną ani w ogóle kobietami. Chciałam mu pomóc. Homoseksualizm nie był tolerowany w mafii. Gdyby ktoś dowiedział się, że Antonio lubił mężczyzn w ten sposób, toby go zabili. Gdy Antonio poprosił mnie o pomoc, skwapliwie skorzystałam z tej możliwości, sekretnie żywiąc nadzieję, że go zdobędę. Zakładałam, że przestanie być gejem i kiedyś będziemy prawdziwym małżeństwem. Jednak ta nadzieja szybko została pogrzebana.
Dlatego tej okropnej, samolubnej części mnie ulżyło, kiedy Antonio zmarł. Liczyłam na możliwość wybrania sobie mężczyzny, który mnie pokocha albo przynajmniej będzie pragnął. Całe szczęście była to tylko mała część i za każdym razem, gdy sobie o niej przypominałam, czułam okropne poczucie winy. A jednak może to właśnie była moja szansa. Może moje drugie małżeństwo w końcu zapewni mi męża postrzegającego mnie jako coś więcej niż tylko zło konieczne.
Dante chyba źle zrozumiał moje milczenie.
– Jeśli to dla ciebie za wcześnie, to jest jeszcze czas, żeby odwołać nasze plany.
Mama by mnie zabiła, tata pewnie zszedłby na zawał.
– Nie – zaprzeczyłam szybko. – Wszystko w porządku. Po prostu przez chwilę zatraciłam się we wspomnieniach. – Uśmiechnęłam się do niego. Nie odwzajemnił mojego uśmiechu, tylko spojrzał badawczo, chłodno.
– Dobrze – stwierdził w końcu. – Chciałbym przedyskutować z tobą przygotowania oraz okres poprzedzający wydarzenie. Dwa miesiące to niezbyt wiele czasu, ale wesele nie będzie duże, więc powinniśmy ze wszystkim zdążyć.
Skinęłam głową. Byłam po części smutna, że ślub będzie cichy, jednak w tak krótkim czasie po śmierci Antonia coś większego byłoby w złym guście, a ponieważ miało to być drugie małżeństwo zarówno dla Dantego, jak i dla mnie, to zachowałabym się niedorzecznie, gdybym upierała się przy zorganizowaniu wystawnej uczty.
– Dlaczego mnie wybrałeś? Z pewnością istniało dużo innych realnych opcji. – Zastanawiałam się nad tym, od kiedy tata powiedział mi o swojej umowie z Dantem. Nie powinnam zadawać tego pytania. Mama wpadłaby w szał, gdyby tu była.
Wyraz twarzy mężczyzny się nie zmienił.
– Oczywiście. Mój ojciec zaproponował twoją kuzynkę Giannę, ale nie chciałem żony, która dopiero co osiągnęła pełnoletniość. Niestety większość dwudziestokilkuletnich kobiet jest już po ślubie, a prawie wszystkie wdowy są ode mnie starsze lub mają dzieci, co jest niedopuszczalne na moim stanowisku, chyba rozumiesz dlaczego.
Skinęłam głową. Istniało tak wiele norm postępowania w związku ze znajdywaniem odpowiedniego małżonka, szczególnie dla mężczyzny na stanowisku Dantego, i dlatego właśnie sporo ludzi zszokował tym, że to mnie wybrał na swoją żonę. Dante nadepnął wielu osobom na odcisk, podejmując taką decyzję.
– Więc byłaś jedynym logicznym wyborem. Oczywiście, i tak jesteś dosyć młoda, jednak tego nie można zmienić.
Przez chwilę kompletnie oniemiałam, słysząc jego chłodne rozumowanie. Nie byłam tak naiwna jak kiedyś, lecz miałam nadzieję, że wybrał mnie choćby po części ze względu na słabość do mnie, mój wygląd lub przynajmniej zainteresowanie mną, ale jego chłodne wyjaśnienie zniszczyło tę iskierkę nadziei.
– Mam dwadzieścia trzy lata – stwierdziłam zadziwiająco spokojnie. Może udzieliła mi się powściągliwość Dantego. Jeśli tak, to wkrótce będę znana jako królowa lodu. – Więc według naszych standardów nie jestem młoda.
– Trzynaście lat młodsza ode mnie. Więcej niżbym sobie życzył. – Jego zmarła żona była tylko dwa lata młodsza od niego, a byli małżeństwem przez prawie dwanaście lat, zanim pokonał ją rak. Dante wypowiedział te słowa tak, jakbym zmuszała go do poślubienia mnie. W naszym świecie większość mężczyzn brało sobie młode kochanki, kiedy ich żony stawały się starsze, a jednak narzeczonemu nie podobał się mój wiek.
– W takim razie może powinieneś poszukać innej żony. Nie prosiłam cię o rękę. – W chwili, gdy te słowa ze mnie wyszły, zasłoniłam usta dłonią, a następnie spojrzałam Dantemu w oczy. Nie wyglądał, jakby był zdenerwowany. Nie wyglądał, jakby czuł cokolwiek. Jego twarz miała taki sam wyraz co zawsze. Stoicki i beznamiętny. – Przepraszam. To było bardzo niegrzeczne. Źle, że to powiedziałam.
Pokręcił głową. Ani jedno pasemko włosów się nie przemieściło. Na jego spodniach nie było ani odrobiny brudu, chociaż był to śnieżny listopadowy dzień.
– Nie szkodzi. Nie chciałem cię urazić.
Wolałabym, żeby nie brzmiał na tak zblazowanego, ale nie mogłam nic na to poradzić, przynajmniej do czasu naszego ślubu.
– Nie uraziłeś mnie. Przepraszam. Nie powinnam tak na ciebie naskakiwać.
– Wróćmy do tematu. Jest jeszcze kilka rzeczy, które musimy przedyskutować, a niestety dzisiaj wieczorem mam spotkanie, a jutro rano wylatuję.
– Lecisz do Nowego Jorku na zaręczyny Matteo i Gianny. – Moja rodzina nie otrzymała zaproszenia. Tak jak w przypadku zaręczyn Arii, zaproszono tylko najbliższych oraz poszczególnych szefów nowojorskiej i chicagowskiej mafii. Tak właściwie mi to odpowiadało. To byłoby pierwsze spotkanie towarzyskie po podaniu do opinii publicznej moich zaręczyn z Dantem. Na każdym kroku czekałyby mnie plotki czy ciekawskie spojrzenia.
W jego oczach pojawił się na chwilę cień zdziwienia.
– Tak, w rzeczy samej. – Sięgnął do kieszeni marynarki, po czym wyciągnął z niej małe welurowe pudełko. Wzięłam je od niego i otworzyłam. W środku znajdował się diamentowy pierścionek. Zaledwie kilka tygodni temu zdjęłam obrączkę z pierścionkiem zaręczynowym, które dostałam od Antonia. I tak nie znaczyły dla mnie zbyt wiele.
– Mam nadzieję, że ci się podoba.
– Tak, dziękuję. – Po chwili wahania wyjęłam pierścionek, a następnie włożyłam go sobie na palec. Dante nie wyglądał, jakby sam chciał to zrobić. Spojrzałam szybko na jego prawą dłoń i serce podskoczyło mi do gardła. W dalszym ciągu nosił swoją starą obrączkę. Wypełniła mnie kolejna dziwna eksplozja rozczarowania. Skoro nadal ją nosił, po tylu latach, to w dalszym ciągu musi kochać swoją zmarłą żonę. A może chodzi tu po prostu o przyzwyczajenie?
Zauważył moje spojrzenie i po raz pierwszy jego maska stoicyzmu opadła, ale to, co ukazało się na jej miejscu, znikło tak szybko, że nie byłam pewna, czy naprawdę cokolwiek dostrzegłam. Nie wyjaśnił mi tego ani za to nie przeprosił, chociaż nie spodziewałabym się tego po mężczyźnie takim jak on.
– Twój ojciec życzy sobie, żebyśmy przed ślubem pokazali się jako para. Ponieważ wszyscy zgodziliśmy się co do tego, że przyjęcie zaręczynowe jest zbędne – nie zapytali mnie o zdanie, jednak nawet się temu nie dziwię – to sugeruję wspólne pojawienie się na dorocznym przyjęciu świątecznym u rodziny Scuderi.
Moja rodzina chodziła do Scuderich w pierwszą niedzielę adwentu, od kiedy tylko pamiętam.
– To brzmi rozsądnie.
Dante uśmiechnął się do mnie chłodno.
– W takim razie ustalone. Dam znać twojemu ojcu, o której przyjadę cię odebrać.
– Możesz mi powiedzieć. Mam telefon i potrafię się nim posługiwać.
Dante wpatrzył się we mnie. Przez chwilę zauważyłam na jego twarzy coś, co wyglądało jak rozbawienie.
– Oczywiście. Skoro tak wolisz. – Wyjął komórkę z kieszeni. – Podasz mi swój numer?
Potrzebowałam chwili, żeby stłumić nieprzystające damie parsknięcie śmiechem, zanim udało mi się podać mu numer.
Gdy skończył go wpisywać, wsunął telefon z powrotem do kieszeni marynarki, po czym wyprostował się bez słowa. Ja również wstałam i niespiesznie wygładziłam nieistniejące zmarszczki na swojej spódnicy, próbując ukryć poirytowanie za wyuczonymi grzecznościami.
– Dziękuję za twój czas – oznajmił formalnie. Naprawdę miałam nadzieję, że po naszym ślubie nieco się rozluźni. Nie zawsze był taki opanowany. Słyszałam historie o tym, jakimi sposobami ugruntował swoją pozycję jako dziedzic oraz jak świetnie radził sobie ze zdrajcami czy wrogami. Za jego postawą księcia lodu kryło się coś mrocznego i dzikiego.
– Nie ma za co. – Podeszłam do drzwi, ale Dante mnie wyprzedził, po czym je dla mnie otworzył. Podziękowałam mu szybko, a następnie wyszłam na hol. – Pójdę po rodziców, żeby mogli się z tobą pożegnać.
– Tak właściwie, to zanim wyjdę, chciałbym jeszcze porozmawiać na osobności z twoim ojcem.
Wyczytanie jakichkolwiek informacji z wyrazu jego twarzy byłoby niemożliwe, więc nawet się nie fatygowałam. Zamiast tego ruszyłam szybkim krokiem do biura ojca, po czym zapukałam. Dochodzące stamtąd głosy ucichły i chwilę później tata otworzył drzwi. Mama stała tuż za nim. Sądząc po wyrazie jej twarzy, pragnęła zasypać mnie pytaniami, lecz Dante znajdował się niedaleko za mną.
– Dante chciałby z tobą porozmawiać – oznajmiłam, a następnie odwróciłam się do narzeczonego. – Do zobaczenia na przyjęciu świątecznym. – Rozważyłam muśnięcie jego policzka ustami, ale od razu porzuciłam ten pomysł. Zamiast tego przechyliłam głowę, uśmiechając się, i odeszłam.
Zza pleców dobiegł mnie stukot obcasów mamy, która wyrównała ze mną krok. Złączyła nasze ręce.
– Jak poszło? Dante nie wyglądał na zbyt zadowolonego. Zrobiłaś coś, co go uraziło?
Spojrzałam na nią znacząco.
– Oczywiście, że nie. Dante ma tylko jeden wyraz twarzy.
– Ćśśś. – Mama obejrzała się za siebie. – Co, jeśli cię usłyszy?
– Chybaby go to nie obeszło.
Mama przyjrzała mi się uważnie.
– Powinnaś się cieszyć, Valentino. Wygrałaś w loterii mężów i jestem pewna, że pod zimną powierzchownością skrywa się namiętny kochanek.
– Mamo, proszę. – Do tej pory przecierpiałam dwie rozmowy ze swoją matką na temat seksu. Po raz pierwszy próbowała powiedzieć mi o ptaszkach i pszczółkach, kiedy miałam piętnaście lat i byłam już w pełni świadoma, na czym polega seks. Nawet w katolickiej szkole dla dziewcząt taka informacja rozeszła się w którymś momencie. A po raz drugi na krótko przed moim ślubem z Antoniem. Chyba nie przeżyłabym trzeciej.
Ale chciałam, żeby miała rację. Przez brak zainteresowania kobietami, jakie wykazywał Antonio, nigdy nie miałam szansy cieszyć się namiętnym kochankiem ani, tak naprawdę, żadnym innym. Byłam bardziej niż gotowa pozbyć się w końcu swojego dziewictwa, nawet jeśli Dante miałby dowiedzieć się, że moje pierwsze małżeństwo było na pokaz. Nie zamierzałam teraz się tym martwić.
 

Rozdział drugi

Dante przyjechał po mnie kwadrans przed osiemnastą, tak jak obiecał. Ani o minutę wcześniej, ani o minutę później. Nie spodziewałam się po nim niczego innego. Moi rodzice wyszli chwilę wcześniej. Jako przyszły szef oddziału Dante nie mógł pojawić się na przyjęciu zbyt szybko.
Znowu miał na sobie garnitur, tym razem granatowy w jasnoniebieskie prążki, oraz krawat pod kolor. Kiedy go zobaczyłam, zamarłam na chwilę. Moja sukienka również była granatowa. Ludzie pomyślą, że zrobiliśmy to specjalnie, ale teraz było już za późno, aby coś na to poradzić. Przez trzy dni ściśle przestrzegałam diety oczyszczającej, żeby zmieścić się w tę obcisłą sukienkę bez pleców, więc nie zamierzałam wkładać czegoś innego. Sięgała łydek, lecz rozcięcie po udo pozwalało mi wchodzić po schodach bez większych problemów.
Dante spojrzał na mnie badawczym wzrokiem.
– Wyglądasz pięknie, Valentino. – Powiedział to z grzeczności. Kompletnie nic nie wskazywało na to, że naprawdę uważał mnie za atrakcyjną.
– Dziękuję. – Uśmiechnęłam się, po czym podeszłam do niego. Dotknął dolnej części moich pleców, żeby poprowadzić mnie do swojego czarnego porsche zaparkowanego na krawężniku, i zesztywniał, kiedy jego dłoń zetknęła się z moją nagą skórą. Nie byłam co do tego pewna, ale chyba usłyszałam, jak robi szybki wydech. Poczułam dreszcz przyjemności przebiegający w dół kręgosłupa wywołany jego dotykiem oraz myślą, że mogłabym wzniecać w nim jakieś uczucia. Delikatnie położył dłoń na plecach i już więcej nie okazywał zaskoczenia moją częściową nagością, zamiast tego pokierował mnie w stronę drzwi pasażera, po czym je otworzył. Wsunęłam się do środka, niemal oszołomiona triumfem. Udało mi się wywołać reakcję u człowieka z lodu. Gdy już będziemy po ślubie, będę starała się robić to częściej.
***
Kiedy wjechaliśmy na posesję Scuderich, pozostali goście już byli na miejscu. Mogliśmy przyjść tu na piechotę, ale ulice pokryte były dziesięciocentymetrową warstwą śniegu. Nie byłoby to zbyt bezpieczne, a do tego włożyłam buty na wysokim obcasie. Dante nie zawracał sobie głowy pogawędkami podczas naszej podróży. Jego umysł zdawał się być gdzieś daleko. Położył dłoń na moich nagich plecach i tym razem nie zareagował w widoczny sposób.
Drzwi otworzyła nam Ludevica Scuderi. Jej mąż Rocco, obecny consigliere ojca Dantego, wyczekiwał za nią, trzymając dłonie na jej plecach. Oboje uśmiechnęli się promiennie, wprowadzając nas do przyjemnie ciepłego przedpokoju. Przestrzeń zdominowała prawie dwuipółmetrowa choinka ozdobiona czerwonymi oraz srebrnymi bombkami.
– Niezmiernie nam miło, że udało ci się przyjść – powiedziała Ludevica.
Rocco wymienił uścisk dłoni z Dantem.
– Muszę ci pogratulować wyśmienitego gustu. Twoja przyszła żona wygląda fenomenalnie, Dante.
Oczywiście usilnie starali się być uprzejmi. Chociaż mile widziane jest, żeby nowy capo przejął consigliere swojego poprzednika, to nie była to tradycja, więc po przejęciu obowiązków swojego ojca Dante mógł nominować nowego consigliere.
Narzeczony pochylił głowę i znowu położył dłoń na moich plecach.
– Właśnie taka jest – stwierdził prosto, a ja mogłam się tylko uśmiechnąć.
Ludevica ujęła moje dłonie.
– Ucieszyliśmy się na wieść, że Dante wybrał właśnie ciebie. Po wszystkim, przez co przeszłaś, los powinien ci to wynagrodzić.
Nie byłam pewna, co na to odpowiedzieć. Może mówiła szczerze. Ciężko było mi to ocenić. W końcu chcieli na początku wydać Giannę za Dantego.
– Dziękuję. To bardzo miłe z pani strony.
– Wejdźcie. Przyjęcie nie odbywa się w naszym przedpokoju – powiedział Rocco, gestem zapraszając nas do salonu. Dobiegały z niego śmiech i głosy.
– Aria jest bardzo podekscytowana, że cię znowu zobaczy – stwierdziła Ludevica, kiedy weszliśmy do pokoju dziennego. Nie miałam czasu wyrazić swojego zdziwienia obecnością Arii, ponieważ w chwili, gdy zauważył nas tłum, ludzie zebrali się wokół, żeby pogratulować nam zaręczyn, a także nadchodzącego ślubu. Ściskając dłonie, badawczo przyjrzałam się pokojowi. Aria stała po drugiej stronie obok ogromnej choinki i swojego równie ogromnego męża Luki, który zaborczo trzymał dłoń na jej talii. Nigdzie nie widziałam Gianny ani jej narzeczonego Matteo. Jeśli wierzyć plotkom mojej mamy, rodzina Scuderich bała się, że ich młodsza córka zrobi scenę.
Przestraszyłam się, kiedy Dante przesunął kciukiem po moich plecach. Spojrzałam szybko na niego, a następnie na parę znajdującą się przed nami. Kompletnie zignorowałam ludzi stojących przede mną, wpatrując się w Arię. Uśmiechnąwszy się najpromienniej, jak potrafiłam, przyciągnęłam do siebie Bibianę i ją przytuliłam.
– Jak się masz? – wyszeptałam. Uścisnęła mnie krótko, a następnie przywołała na twarz wymuszony uśmiech. To była jedyna odpowiedź, jaką mogłam od niej otrzymać w obecności innych osób.
Jej mąż Tommaso, starszy od niej o trzydzieści lat, łysy i z nadwagą, pocałował moją dłoń, co byłoby do przyjęcia, gdyby nie to, co zobaczyłam w jego oczach. Słowem najlepiej opisującym jego spojrzenie było „pożądliwy”. Spoczywające na moich plecach palce Dantego naprężyły się. Zaryzykowałam szybkie spojrzenie, ale wyraz jego twarzy był tą samą maską powściągliwości, jaką widziałam zazwyczaj. Wbił wzrok w Tommasa, a ten szybko odszedł z Bibianą.
Zatrzymał się przy nas kelner z tacą z drinkami i Dante wziął kieliszek szampana dla mnie oraz szkocką dla siebie. Teraz, gdy napór składających życzenia osób ustąpił, Luca z Arią przeszli przez pokój i podeszli do nas. Wyraz twarzy Dantego zmienił się odrobinę. Wyglądał teraz jak tygrys, który na swoim terytorium wyczuł zapach innego drapieżcy. Zamiast się napiąć, rozluźnił się, jakby chciał pokazać, że nie jest niczym zaniepokojony, jednak jego wzrok pozostał czujny i badawczy.
Luca z Dantem uścisnęli sobie dłonie. Obaj mieli na twarzy te same złowrogie rekinie uśmiechy. Ignorując ich, uśmiechnęłam się szeroko do Arii, ponieważ naprawdę ucieszyłam się na jej widok. Minęły miesiące, od kiedy ostatni raz ją widziałam. Wyglądała o wiele swobodniej niż na swoim ślubie.
– Wyglądasz wspaniale – powiedziałam, przytulając ją. Miała na sobie ciemnoczerwoną sukienkę cudownie podkreślającą jej blond włosy oraz jasną cerę. Nic dziwnego, że Luca nie mógł oderwać od niej oczu.
– Ty też – stwierdziła, robiąc krok do tyłu. – Mogę zobaczyć tył sukienki?
Odwróciłam się dla niej.
– Wow. Wygląda niesamowicie, prawda?
To pytanie zostało skierowane do Luki i spowodowało niezręczną przerwę w rozmowie. Napięcie gwałtownie wzrosło. Dante objął mnie w talii, wpatrując się zimnym spojrzeniem w Lucę, który złapał Arię za dłoń, pocałował ją i powiedział niskim głosem:
– Patrzę tylko na ciebie.
Aria uśmiechnęła się do mnie z zażenowaniem.
– Muszę poszukać Gianny, ale z ogromną chęcią porozmawiam z tobą później, dobrze?
– Oczywiście – powiedziałam, zadowolona, że odeszła razem z Lucą. Dopóki w pobliżu byli mężczyźni, nie mogłabym normalnie porozmawiać z Arią.
Odwróciłam się do Dantego.
– Nie lubisz go.
– Tu nie chodzi o lubienie. Tu chodzi o instynkt samozachowawczy oraz zdrową dawkę nieufności.
– To się nazywa prawdziwy duch świąt – oznajmiłam, nawet nie starając się ukryć sarkazmu.
Po raz kolejny kąciki ust Dantego drgnęły w rozbawieniu, lecz zaraz wróciły do normalności.
– Chcesz pójść po coś do jedzenia?
– Koniecznie. – Po kilku dniach dręczącej diety umierałam z głodu. Idąc między tłumem, zauważyłam, że brakuje obecnego szefa oddziału. – Gdzie jest twój ojciec?
– Nie chciał nas przyćmić. Teraz, kiedy jest już niemal na emeryturze, woli wycofać się z życia publicznego – powiedział cierpko Dante.
– To zrozumiałe. – Przyjęcia towarzyskie były wyczerpujące. Trzeba było uważać na to, co się mówiło i robiło, szczególnie jeśli było się szefem oddziału. Sądząc po surowych spojrzeniach niektórych kobiet, obecnie byłam ich ulubionym tematem. Wiedziałam, co mówiły za dłońmi skrywającymi ich usta. „Dlaczego Dante Cavallaro wybrał wdowę zamiast młodej, niewinnej narzeczonej?”
Zerknęłam w górę, na jego twarz bez emocji, wystające kości policzkowe, badawcze oraz czujne oczy, i po raz kolejny złapałam się na ubolewaniu nad tym, że odpowiedź na to pytanie nie jest czymś więcej, tylko czystą logiką.
Bufet był przepełniony włoskimi przysmakami. Dla siebie wzięłam kawałek panettone, ponieważ rozpaczliwie potrzebowałam słodkości. Jak zwykle smakowało niebiańsko. Kilka razy sama je zrobiłam, ale nigdy nie dorównywało temu.
– Dante – dobiegł nas przyjemny damski głos.
Dante i ja odwróciliśmy się w tej samej chwili. Przed nami stała jego siostra Ines, z którą przez lata zamieniłam tylko kilka słów, ponieważ była dziewięć lat starsza ode mnie. Była w ciąży, w trzecim trymestrze, jeśli dobrze zgadywałam. Po drugiej stronie pokoju jej bliźniaki, chłopiec i dziewczynka, bawiły się z Fabiem Scuderim, swoim rówieśnikiem. Ines miała takie same jasne włosy jak Dante i ją również otaczała aura oziębłej powściągliwości, więc gdy spojrzała na mnie, w jej oczach nie dostrzegłam ciepła, choć patrzyła przyjaźnie.
– I Valentina. Miło cię widzieć.
– Ines – powiedziałam z uśmiechem. – Wyglądasz promiennie.
Dotknęła swojego brzucha.
– Dziękuję. Trudno było wyszukać ładną sukienkę, która by dobrze leżała na moim brzuchu. Może pomogłabyś mi znaleźć jakąś na wasz ślub?
– Z ogromną przyjemnością. A mi sprawiłoby wielką radość, gdybyś dołączyła do mnie, kiedy będę szukała swojej sukni ślubnej.
Otworzyła szeroko swoje niebieskie oczy.
– Jeszcze jej nie kupiłaś?
Wzruszyłam ramionami. Oczywiście nadal miałam tę ze swojego poprzedniego ślubu, jednak nie zamierzałam jej znowu zakładać. To oznaczałoby pecha.
– Jeszcze nie, ale pójdę na zakupy w przyszłym tygodniu, więc jeśli byłabyś wtedy wolna…?
– Wchodzę w to – oznajmiła. Jej spojrzenie stało się o wiele cieplejsze. Miała trzydzieści dwa lata, lecz sprawiała wrażenie młodszej i pomimo ciąży wyglądała, jakby wcale nie przytyła. Zastanawiałam się, jak ona to zrobiła. Może miała dobre geny. Mnie z pewnością nie przypadły one w udziale. Bez tygodnia detoksu oraz regularnych ćwiczeń błyskawicznie przybierałam na wadze.
– Wspaniale. – Kątem oka dostrzegłam, że Dante obserwował nas z lekkim zainteresowaniem. Chciałam go uszczęśliwić, dogadując się z jego siostrą. Jego zmarła żona i Ines były przyjaciółkami. Często śmiały się razem na imprezach towarzyskich.
– Gdzie twój mąż? – zapytał w końcu.
– Och, Pietro i Rocco Scuderi wyszli na papierosa. Nie chcieli przeszkadzać tobie i twojej przyszłej żonie.
Mięsień w policzku Dantego napiął się.
– Możesz iść do nich, jeśli masz coś do załatwienia – powiedziałam szybko. – Mogę zostać sama, nie będę miała nic przeciwko temu. Chyba powinnam porozmawiać z Arią. Może chciałabyś się do mnie przyłączyć, Ines?
Pokręciła głową. Jej wzrok skupiony był na bliźniakach, które właśnie prowadziły zażartą dyskusję.
– Muszę to przerwać, zanim pojawią się łzy i zakrwawione nosy. – Uśmiechnęła się do mnie szybko, po czym prędko ruszyła w stronę kłócących się dzieci.
Dante jeszcze nie odszedł.
– Jesteś pewna?
– Tak.
Skinął głową.
– Wrócę niedługo. – Obserwowałam go, kiedy szedł w stronę drzwi prowadzących na taras i zniknął za nimi. Teraz, gdy nie było go przy mnie, zauważyłam kilka kobiet, które bardziej otwarcie zaczęły mi się przyglądać. Musiałam szybko znaleźć Arię lub Bibianę, zanim któraś z nich wciągnęłaby mnie w niezręczną pogawędkę. Ruszyłam przez tłum pozostałych gości, szybko rzucając im uśmiechy. W końcu odnalazłam Arię razem z Bibi w cichym kącie holu.
– Tu jesteście – powiedziałam, nie próbując ukryć ulgi na ich widok.
– Co się stało? – zapytała Aria, marszcząc brwi.
– Czuję, jakby wszyscy rozmawiali o mnie i Dantem. Powiedzcie mi, że tylko to sobie wyobrażam.
Bibiana pokręciła głową.
– Nie wyobrażasz sobie tego. Większość wdów nie ma takiego szczęścia jak ty.
– Wiem, ale i tak wolałabym, żeby te kobiety nie wyglądały na aż tak zszokowane moimi zaręczynami.
– Przejdzie im – oświadczyła Aria, a następnie się skrzywiła. – Wkrótce Gianna wróci na zaszczytne pierwsze miejsce dziennych plotek.
– Przykro mi. Słyszałam, że na przyjęciu zaręczynowym zrobiła aferę.
Aria pokiwała głową.
– Tak. Gianna ma problemy z ukrywaniem swojej niechęci do ślubu.
– Czy to dlatego nie ma tu Matteo Vitiella? – zapytała Bibiana. Też się nad tym zastanawiałam, ale nie chciałam być wścibska.
– Nie. Od śmierci Salvatore Vitiella Matteo jest zastępcą szefa i musi zostawać w Nowym Jorku, kiedy nie ma tam Luki. – Przyglądałam się jej twarzy, szukając oznaki napięcia słyszalnego w jej głosie, lecz nauczyła się skrywać uczucia. Czy Luca miał problemy w Nowym Jorku? Był młody jak na capo. Może jacyś wpływowi ludzie z Nowego Jorku próbowali wzniecić bunt. Kiedyś Aria by mi o tym powiedziała, jednak teraz, gdy byłam narzeczoną przyszłego szefa chicagowskiego oddziału, musiała uważać na to, co mówi. Może i staraliśmy się pracować razem, ale mafie z Nowego Jorku oraz Chicago z pewnością nie były zaprzyjaźnione.
– To ma sens – stwierdziłam. Bibi spojrzała na mnie znacząco. Ona też musiała usłyszeć napięcie w głosie Arii.
Aria otworzyła szerzej niebieskie oczy.
– Nawet jeszcze nie pokazałaś mi swojego pierścionka zaręczynowego!
Wyciągnęłam do niej dłoń.
– Jest piękny – zachwyciła się.
– Tak. Dante go dla mnie wybrał. – Mój drugi pierścionek zaręczynowy i po raz drugi nie jest wyrazem miłości. – Na jak długo zostaniesz w Chicago? Będziesz miała czas, żeby przyjść na kawę?
– Wyjeżdżamy jutro rano. Luca chce wrócić do Nowego Jorku. Ale na wasz ślub przyjedziemy kilka dni wcześniej, więc może wtedy się spotkamy. Czy będziesz zbyt zajęta?
– Nie, to nie będzie duże wydarzenie, więc znajdę czas na kawę. Zadzwoń, kiedy będziesz wiedziała więcej.
– Tak zrobię.
– A ty, Bibi, będziesz mogła jutro przyjść? My też nie rozmawiałyśmy już od jakiegoś czasu.
Bibiana przygryzła wargę.
– Chyba mogę. Teraz, kiedy prawie jesteś żoną szefa, Tommaso właściwie nie może mi odmówić.
– Właśnie – potwierdziłam, po czym zwróciłam się znowu do Arii. – Gdzie jest Luca?
Rozejrzała się dookoła.
– Chciał porozmawiać z moimi rodzicami o ślubie Matteo i Gianny. Zajmuje im to więcej czasu, niż się spodziewałam.
Czy odwołaliby zaręczyny? To byłaby plotka roku. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, żeby podjęli takie ryzyko, nieważne, jak niechętna Gianna by nie była.
Dante pojawił się w progu drzwi prowadzących do salonu, a jego wzrok spoczął na mnie.
– Chyba muszę już iść – oznajmiłam. Przytuliłam przyjaciółki, po czym ruszyłam w stronę narzeczonego i zatrzymałam się przed nim. – Wychodzimy?
Wyglądał na niesamowicie spiętego.
– Tak. Ale jeśli chcesz zostać, możesz wrócić ze swoimi rodzicami.
Wtedy ludzie plotkowaliby jeszcze bardziej. Nie można było pojawić się na przyjęciu z przyszłym mężem i wyjść bez niego.
– To chyba nie byłoby zbyt rozsądne.
Na twarzy Dantego pojawiło się zrozumienie.
– Oczywiście.
***
Gdy już znaleźliśmy się z powrotem w samochodzie, zapytałam:
– Wszystko w porządku? – Uznałam, że teraz, po zaręczynach, mogę go pytać o takie rzeczy.
Zacisnął palce na kierownicy.
– Rosjanie przysparzają nam więcej kłopotów niż zazwyczaj, a do tego Salvatore Vitiello umarł w tym krytycznym momencie, co z pewnością nie pomaga, ponieważ Nowy Jork musi poradzić sobie z nowym capo.
Wpatrywałam się w niego zaskoczona. Kiedy go o to pytałam, nie spodziewałam się tak szczegółowej odpowiedzi. Większość mężczyzn nie lubiło rozmawiać o pracy ze swoimi żonami, a my nie byliśmy nawet jeszcze po ślubie.
Dante spojrzał na mnie szybko.
– Wyglądasz na zdziwioną.
– Bo jestem – przyznałam. – Dziękuję za szczerą odpowiedź.
– Uważam, że szczerość jest kluczem do dobrze funkcjonującego małżeństwa.
– Nie w małżeństwach, które ja znam – stwierdziłam cierpko.
Dante przechylił głowę.
– Prawda.
– Więc sądzisz, że Luca nie jest dobrym capo?
– Jest dobrym capo albo raczej będzie, jak już wypleni swoich przeciwników.
Powiedział to bez emocji. Jakby wyplenianie przeciwników nie oznaczało zabijania innych ludzi, ponieważ stali na przeszkodzie do zdobycia władzy.
– Czy właśnie to zamierzasz zrobić, kiedy zostaniesz szefem oddziału?
– Tak, jeśli będzie to konieczne. W ciągu kilku ostatnich lat udowodniłem swoje prawa do tego tytułu. Jestem znacznie starszy niż Luca.
A jednak i tak zostanie najmłodszym szefem w historii oddziału. On też będzie sprawdzany przez innych.
Dante zatrzymał się przed domem moich rodziców. Zgasił silnik, wysiadł i obszedł samochód od przodu, po czym otworzył drzwi. Wyciągnął rękę, a ja złapałam jego dłoń i wstałam, zbliżając na chwilę nasze ciała tak bardzo, że z łatwością mogłabym go pocałować. Wtedy zrobił krok do tyłu, przywracając odpowiedni dystans między nami, a następnie poprowadził mnie ku drzwiom. Odwróciłam się do niego.
– Nigdy nie widziałam cię z ochroniarzem. Czy to nie zbyt ryzykowne chodzić tak bez obstawy?
Uśmiechnął się ponuro.
– Jestem uzbrojony i jeśli ktoś chce mnie zaskoczyć, to może spróbować.
– Jesteś najlepszym strzelcem w oddziale.
– Jednym z najlepszych, tak.
– Dobrze, w takim razie chyba mogę czuć się bezpiecznie. – To miał być żart, ale Dante wyglądał śmiertelnie poważnie.
– Jesteś bezpieczna.
Zawahałam się. Nie powinien spróbować mnie pocałować? Za cztery tygodnie mieliśmy wziąć ślub. Nie musieliśmy przecież trzymać się od siebie z daleka dla zachowania przyzwoitości. Kiedy stało się jasne, że Dante nie wykona pierwszego ruchu, zrobiłam krok w jego stronę i pocałowałam go w policzek. Nie ośmieliłam się spojrzeć mu w oczy, zamiast tego otworzyłam drzwi, wślizgnęłam się do środka i pozwoliłam im zatrzasnąć się za mną. Poczekałam kilka chwil, zanim wyjrzałam dyskretnie przez okno. Samochód Dantego odjechał. Zastanawiałam się, dlaczego nie próbował mnie pocałować. Może dlatego, że nie byliśmy jeszcze małżeństwem? Może myślał, że nie powinniśmy zbliżać się do siebie fizycznie przed ślubem? A może nadal kochał swoją żonę? Nawet nie spojrzałam na jego dłoń, żeby zobaczyć, czy zdjął swoją starą obrączkę. Czy to dlatego ludzie rozmawiali dzisiaj na mój temat?


Rozdział trzeci

Bibiana przyszła następnego popołudnia, oczy miała zaczerwienione od płaczu. Zaprowadziłam ją do biblioteki i kazałam jej usiąść na skórzanej kanapie.
– Co się stało?
– Tommaso jest zły, ponieważ jeszcze nie zaszłam w ciążę. Chce, żebym poszła do lekarza i sprawdziła, co jest nie tak.
Byli małżeństwem już prawie od czterech lat, ale Bibi potajemnie brała pigułki antykoncepcyjne.
– Może nie byłoby tak źle, gdybyś zaszła w ciążę. Jeśli miałabyś dziecko, to miałabyś kogoś do kochania, kogoś, kto kochałby ciebie. – Objęłam ją. Ostatnie kilka lat patrzenia, jak Bibiana popada w coraz głębszą depresję przez swoje małżeństwo z Tommasem, rozdzierało mi serce. Żałowałam, że nie mogłam nic dla niej zrobić.
– Może masz rację. I może Tommaso mnie nie dotknie, jeśli będę miała duży brzuch. – Pokręciła głową. – Nie rozmawiajmy o tym. Chcę zapomnieć na chwilę o swoich problemach. Więc co u ciebie? Jak ci idą przygotowania do ślubu?
Wzruszyłam ramionami.
– Moja matka zarezerwowała salę balową w hotelu. Jedyna rzecz, jaką muszę zrobić, to kupić sobie suknię ślubną.
– Zmierzasz ubrać białą?
– Raczej nie. Według matki byłoby to niestosowne. Może wybiorę jakąś w kolorze kremowym. To chyba powinno być okej.
Przyjaciółka westchnęła z poirytowaniem.
– To niedorzeczne, że nie możesz włożyć białej sukienki, ponieważ już raz byłaś mężatką. Przecież to nawet nie było prawdziwe małżeństwo.
– Ćśśś – syknęłam, spoglądając szybko na zamknięte drzwi biblioteki. Już jakiś czas temu powiedziałam Bibianie o prawdziwym charakterze swojego związku z Antoniem. – Wiesz, że nikt nie może się dowiedzieć.
– Nie rozumiem, dlaczego próbujesz go chronić. Jest martwy. I wykorzystał cię jako środek do osiągnięcia swojego celu. Od teraz powinnaś zadbać o siebie.
– Dbam o siebie. Pomogłam Antoniowi zdradzić oddział. Bycie gejem jest przestępstwem, wiesz o tym.
– To śmieszne.
– Wiem, ale mafia nie zmieni się w najbliższym czasie, nieważne, jak bardzo byśmy tego pragnęły.
– Jeśli nie chcesz powiedzieć o tym Dantemu, to co zamierzasz zrobić w noc poślubną? Przecież pewnie zauważy, że nigdy nie skonsumowałaś swojego małżeństwa z Antoniem.
– Może nie zauważy.
– Jeśli będzie to przypominało mój pierwszy raz, to z pewnością zauważy.
– Tommaso potraktował cię okropnie. Nie chciałaś tego, więc krwawiłaś. Nadal jestem zła, kiedy o tym myślę.
Bibiana z trudem przełknęła ślinę.
– Co się stało, to się nie odstanie. Naprawdę chciałabym być żoną geja. – Zaśmiała się gorzko.
Złapałam ją za rękę.
– Może ci się poszczęści i Tommaso zejdzie na zawał albo Ruski go zastrzelą. – To nawet nie był żart. Chciałabym jej pomóc uwolnić się od tego mężczyzny.
Bibi uśmiechnęła się szeroko.
– Jakie to przykre, że naprawdę na to liczę.
– Oczywiście, że chcesz, żeby umarł. Rozumiem to. Każdy by to zrozumiał.
Przyjrzała się badawczo mojej twarzy.
– Więc co z tobą? Chcesz się przespać z Dantem?
– Zdecydowanie. Nie mogę się doczekać. – Poczułam ciepło na policzkach, ale taka była prawda i nie widziałam nic złego w pragnieniu uprawiania seksu ze swoim przyszłym mężem. W końcu Dante był atrakcyjnym mężczyzną.
– To może powinnaś przygotować się wcześniej i zrobić coś, żeby Dante nie odkrył, że twoje pierwsze małżeństwo było na pokaz?
– Co? Znaleźć faceta, z którym bym się przespała? Nie zdradzę Dantego. Seks jest czymś, co powinno dziać się w obrębie małżeństwa. – Chociaż usilnie starałam się nie brać do serca wszystkiego, czego uczyła mnie matka, i nie pozwolić, by ortodoksyjne słowa moich katolickich nauczycieli przeniknęły do mojego mózgu, nie potrafiłam sobie wyobrazić bycia tak blisko z kimś, do kogo nie byłam przywiązana.
Bibiana wydała z siebie zduszony śmiech.
– Nie to miałam na myśli. – Zniżyła głos, a jej policzki poczerwieniały. – Pomyślałam, że mogłabyś użyć dilda.
Zatkało mnie na chwilę. Nigdy nie rozważałam tej opcji.
– A gdzie ja to kupię? Raczej nie mogłabym poprosić ochroniarzy ojca, żeby zabrali mnie do sex shopu. Matka umarłaby ze wstydu, gdyby się dowiedziała. – A ja najprawdopodobniej umarłabym ze wstydu, gdybym weszła do owego sklepu.
– Chciałabym móc je dla ciebie kupić, ale gdyby Tommaso się dowiedział, to wpadłby w szał. – Siniaki na policzkach przyjaciółki powstałe wskutek ostatniego wybuchu złości Tommasa jeszcze nie znikły.
– To chyba nawet lepiej. I tak nie chciałabym uprawiać seksu z przedmiotem nieożywionym. Coś wymyślę.
– Dante pewnie i tak będzie zajęty spełnianiem swoich własnych potrzeb, więc nie zauważy. Tacy są faceci.
Było to niewielkie pocieszenie. Oby Dante wziął pod uwagę także moje potrzeby.
***
Kiedy piąty stycznia, dzień mojego ślubu, w końcu się dotoczył, poczułam przebłysk zdenerwowania i to nie tylko z powodu nocy poślubnej. Dostałam drugą szansę na szczęśliwe małżeństwo. Dla większość ludzi w naszym świecie coś takiego było niemożliwe. Żyli w przygnębiających związkach, dopóki śmierć ich w końcu nie rozłączyła.
Idąc do ołtarza w kremowej cekinowej sukience, miałam w sobie więcej nadziei niż kiedykolwiek. Dante wyglądał bardzo wytwornie w czarnym garniturze. Nie spuszczał ze mnie wzroku, i gdy mój ojciec podał mu moją dłoń, z pewnością zobaczyłam cień aprobaty oraz uznania na twarzy swojego nowego męża. Ujął w swoją ciepłą dłoń moją rękę, a delikatny uśmiech, jaki mi posłał, zanim ksiądz zaczął mówić, sprawił, że miałam ochotę stanąć na palcach i go pocałować.
Matka siedząca w pierwszym rzędzie głośno płakała. Wyglądała, jakby nie mogła być szczęśliwsza, a ojciec praktycznie promieniał z dumy. Tylko mój brat Orazio, który przyjechał zaledwie dwie godziny wcześniej z Cleveland, gdzie zajmował się sprawami oddziału, sprawiał wrażenie, jakby nie mógł się doczekać, aż będzie mógł wyjść. Wolałam patrzeć na dodające otuchy uśmiechy Bibiany i Arii. Podczas kazania co chwilę rzucałam okiem na Dantego i to, co widziałam, rozdzierało mi serce. Co jakiś czas ból szpecił jego twarz. Oboje kogoś straciliśmy, ale dla Dantego ta osoba była miłością jego życia, oczywiście jeśli wierzyć plotkom. Czy mogłabym kiedykolwiek z tym wygrać?
Gdy nadszedł czas na nasz pocałunek, Dante schylił się bez wahania i przycisnął swoje ciepłe wargi do moich. Z pewnością nie całował jak człowiek z lodu. Przyszły mi do głowy słowa mamy, a po moich plecach przebiegł dreszcz ekscytacji. Może nie mogłam sprawić, aby Dante zapomniał o swojej pierwszej żonie – i nie chciałam tego robić – ale mogłam pomóc mu ruszyć dalej.
***
Po mszy pojechaliśmy do hotelu na wesele. To była moja pierwsza chwila samotności z Dantem po ślubie. Nie trzymał mnie za rękę, lecz prawdopodobnie nie należał do tych mężczyzn, którzy łatwo okazują uczucia. Bardziej martwiło mnie napięcie widoczne na jego twarzy i lodowate spojrzenie.
– Chyba poszło dobrze. Jak sądzisz? – zapytałam, kiedy cisza stała się zbyt przytłaczająca.
Dante szybko spojrzał mi w oczy.
– Tak, ksiądz dobrze się spisał.
– Byłoby lepiej, gdyby moja matka tyle nie płakała. Zazwyczaj lepiej jej wychodzi panowanie nad sobą.
Uśmiechnął się nerwowo.
– Cieszy się twoim szczęściem.
– Wiem. – Przerwałam na moment. – A ty się cieszysz? – Zaryzykowałam pytanie.
Jego twarz dostrzegalnie skryła się za maską.
– Oczywiście, że cieszę się z tego związku.
Czekałam na coś jeszcze, ale reszta podróży minęła w ciszy. Nie chciałam zaczynać naszego małżeństwa od kłótni, więc odpuściłam.
Kiedy wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę wejścia, Dante dotknął moich pleców.
– Wyglądasz przepięknie, Valentino.
Spojrzałam w górę, aby mu się przyjrzeć, jednak patrzył prosto przed siebie. Może zdał sobie sprawę z tego, jak chłodno zachował się w samochodzie i teraz przepełniało go poczucie winy.
Sala balowa hotelu była pięknie udekorowana różowymi oraz białymi różami. Dante cały czas trzymał dłoń na dolnej części moich pleców, gdy szliśmy do stołu przy akompaniamencie wiwatów gości. Większość z nich dotarła przed nami i już pozajmowała wyznaczone miejsca. My dzieliliśmy stół z moimi rodzicami oraz bratem, a także z rodzicami Dantego oraz jego siostrą z mężem. Oprócz kilku okazjonalnych pogawędek nigdy nie rozmawiałam z teściami. Wtedy zawsze zachowywali się całkiem miło. Mój brat Orazio udawał, że jest zajęty robieniem czegoś w swoim iPhonie, ale tak naprawdę po prostu starał się unikać pytań ojca.
Aria z Lucą oraz Matteo z Gianną, tak jak reszta rodziny Scuderich, zajmowali stół stojący na prawo od naszego. Aria uśmiechnęła się do mnie, po czym szybko zwróciła czujne spojrzenie na swoją siostrę i Matteo, którzy wyglądali, jakby mieli się zaraz pokłócić. Ta dwójka będzie miała piekielnie trudne małżeństwo. Matteo zdawał się nieporuszony gniewnymi spojrzeniami, jakie posyłała mu Gianna.
– Pięknie razem wyglądacie – oznajmiła Ines, przyciągając moją uwagę z powrotem do naszego stołu.
Dante przyjrzał mi się z trudnym do odczytania wyrazem twarzy.
Kelnerzy wybrali właśnie tę chwilę na wejście do sali balowej z talerzami.
Po czterodaniowej kolacji w końcu nadszedł czas na nasz taniec. Dante poprowadził mnie na parkiet i przyciągnął do siebie. Był dobrym tancerzem. Uśmiechnęłam się do niego, zadzierając głowę. Biły od niego ciepło oraz siła. Pachniał idealnie, jak ciepła letnia bryza z dodatkiem czegoś bardzo męskiego. Nie mogłam się doczekać dzielenia z nim łóżka i sprawdzenia, co chował pod materiałem tego drogiego garnituru. Gdybyśmy byli sami, to położyłabym policzek na jego ramieniu, jednak wszyscy nas obserwowali, a zdawało mi się, że Dante nie lubił publicznego okazywania uczuć.
Oczywiście naszych gości to nie obchodziło. Wkrótce zaczęli wołać:
Bacio! Bacio!
Dante spojrzał na mnie i uniósł brew.
– Spełnimy życzenie czy zignorujemy?
– Chyba powinniśmy spełnić. – Bardzo, bardzo chciałam spełnić życzenie gości.
Dante mocniej objął moje plecy, a następnie zdecydowanie przycisnął swoje usta do moich. Wpatrywał się we mnie niebieskimi oczami i przez chwilę z pewnością zobaczyłam w nich coś, co wyglądało na ciepło. Jednak wtedy goście zalali parkiet i przyłączyli się do tańców, przerywając nasz pocałunek. Wkrótce potem Fiore Cavallaro poprosił mnie do tańca, a Dante musiał zatańczyć ze swoją matką. Uśmiechnęłam się do teścia, niepewna, jak się przy nim zachowywać. Towarzyszyła mu ta sama aura chłodnej rezerwy, co Dantemu.
– Razem z żoną mieliśmy nadzieję, że Dante wybierze kogoś, kto jeszcze nie był w związku małżeńskim – oznajmił, a ja z trudem ukryłam swoje zszokowanie.
Coraz trudniej było mi utrzymać uśmiech, lecz nie chciałam, żeby ludzie zauważyli, że Fiore powiedział coś, co mnie zraniło.
– Rozumiem – stwierdziłam cicho.
– Ale jego argumenty nas przekonały. Dante potrzebuje następcy, i to niedługo, a ktoś, kto nie jest bardzo młody, może okazać się lepszą matką naszych wnuków.
Skinęłam głową. Ich zimna logika była czymś, czego nienawidziłam każdą cząstką siebie. Jednak nie mogłam mu tego powiedzieć.
– Nie chcę brzmieć okrutnie, ale to jest małżeństwo z rozsądku i z pewnością wiesz, czego się od ciebie oczekuje.
– Tak. I nie mogę się doczekać, kiedy będę miała dzieci z Dantem. – To była prawda. Zawsze chciałam zostać matką. Gdy jeszcze byłam z Antoniem, rozważałam nawet zapłodnienie in vitro. Jednak przed rozpoczęciem prób zajścia w ciążę z Dantem wolałam go najpierw lepiej poznać. Naturalnie tego też nie mogłam powiedzieć jego ojcu.
Gdy rozpoczęła się następna piosenka, zgodnie z przewidywaniami mój brat przejął mnie od Fiorego.
– Cieszę się, że przyjechałeś – powiedziałam, patrząc w górę, na niego. Miał zielone oczy i niemal czarne włosy, jednak to były jedyne podobieństwa między nami. Nigdy nie byliśmy blisko… chociaż próbowałam to zmienić. A teraz nie byłam pewna, czy kiedykolwiek mogłoby być inaczej. Miał pretensje do ojca, ponieważ mnie rozpieszczał. Czasami odnosiłam wrażenie, że miał mi za złe, iż wiodło mi się w życiu lepiej od niego.
– Nie mogę długo zostać – odparł tak po prostu. Skinęłam głową, ponieważ nie spodziewałam się po nim niczego innego. Orazio unikał naszego ojca tak bardzo, jak mógł.
Cieszyłam się, kiedy Pietro, mąż Ines, poprosił mnie do tańca. Był cichym mężczyzną i nie deptał mi po palcach, więc nie miałabym nic przeciwko tańczeniu z nim do końca wieczoru, żeby uniknąć niezręcznych rozmów. Oczywiście to byłoby bardzo niestosowne. Po swoim tańcu z Pietrem grzeczność nakazywała taniec z szefem Nowego Jorku. Chociaż Aria wyglądała teraz zupełnie swobodnie przy Luce, to ja z pewnością nie podzielałam jej uczuć. Niemniej jednak przyjęłam jego wyciągniętą dłoń. Nie uśmiechał się. Przebłyski prawdziwego uśmiechu widziałam u niego tylko wtedy, gdy patrzył na Arię.
Dante był wysoki i umięśniony, lecz przy Luce nawet ja musiałam odchylać głowę do tyłu, jeśli chciałam utrzymać z nim kontakt wzrokowy. Ludzie przyglądali się nam, kiedy tańczyliśmy. Dante śledził nasz każdy ruch swoim lodowatym spojrzeniem, choć sam tańczył z Arią. A Luca nie wydawał się bardziej zadowolony z faktu, że Dante trzymał w ramionach jego żonę. Mężczyźni w naszym świecie byli zaborczy, a mimo to Dante z Lucą wychodzili poza skalę.
Gdy skończyła się piosenka i zaczęła następna, właściwie nie kryłam swojej ulgi. Luca spojrzał na mnie ze zrozumieniem. Prawdopodobnie przyzwyczaił się do wprawiania ludzi w stan niepokoju. Moim kolejnym partnerem do tańca był Matteo. Nie znałam go zbyt dobrze, ale słyszałam o jego wybuchowym temperamencie oraz sprawnym posługiwaniu się nożami.
– Można? – zapytał, kłaniając się przesadnie.
Kpiarsko dygnęłam.
– Oczywiście.
W jego oczach pojawiło się na chwilę zaskoczenie. Przyciągnął mnie do siebie z rekinim uśmiechem – bliżej niż pozwolił sobie na to Luca. Bliżej niż pozwoliłby sobie na to jakikolwiek mężczyzna przy zdrowych zmysłach.
– Twój mąż chyba właśnie zadrżał – szepnął. – Ta zimna ryba dała się ponieść emocjom.
Zrobiłam wydech, starając się stłumić śmiech.
– Bez skrępowania mówisz to, co myślisz?
Jego ciemne oczy błysnęły rozbawieniem.
– Och, lubię krępować ludzi na najróżniejsze sposoby.
Wybuchnęłam śmiechem. I nie był to godny damy, powściągliwy chichot. To był piskliwy śmiech.
– Jestem prawie pewna, że właśnie powiedziałeś coś nieprzyzwoitego.
Czułam na sobie wzrok kilku ludzi, ale nie mogłam się powstrzymać.
– Masz rację. Ostrzegano mnie, że mam się grzecznie zachowywać przy żonie szefa, żeby nie skłócić Nowego Jorku z Chicago – rzucił beztrosko.
– Nie martw się. Nie doniosę na ciebie.
Matteo puścił do mnie oczko.
– Obawiam się, że już na to za późno.
– Chyba teraz znowu moja kolej – oznajmił Dante, zjawiając się przy nas i patrząc wilkiem na Matteo, jednak ten wydawał się kompletnie nieporuszony.
Chłopak zrobił krok w tył.
– Oczywiście. Kto potrafiłby tak długo nie zbliżać się do tej ciemnowłosej piękności? – Schylił się i pocałował mnie w dłoń. Zamarłam, chociaż nie ze względu na pocałunek, lecz dlatego, że zauważyłam spojrzenie Dantego. Szybko wsunęłam dłoń w jego rękę i ją ścisnęłam. Wtedy pojawiła się przy nas Aria.
– Matteo, powinieneś zatańczyć teraz ze mną. – Tak właśnie zrobił, a Aria zręcznie odsunęła się z nim od nas.
– Myślałam, że chciałeś ze mną zatańczyć – oznajmiłam wymuszonym swobodnym tonem, spoglądając na Dantego, który miał surowy wyraz twarzy.
Jego wzrok padł na mnie. Objął mnie jedną ręką i zaczął się ruszać w rytm muzyki. Nie byłam pewna, co było źródłem jego złości: zazdrość czy brak szacunku okazany mu przez Matteo.
– Co powiedział? – zapytał w końcu Dante.
– Hm?
– Co cię tak rozśmieszyło?
Może jednak zazdrość była istotną siłą napędową. Ta myśl nieracjonalnie mnie uszczęśliwiła.
– Zażartował z krępowania ludzi.
Dante wyglądał, jakby coś sobie uświadomił.
– Powinien uważać. – Nietrudno było usłyszeć w jego słowach groźbę. Na szczęście Matteo i Luki nie było w pobliżu.
– Chyba jest nieco spięty przez problemy, jakie mają z Gianną.
– Z tego, co słyszałem, zawsze lubił pajacować, jeszcze przed swoimi zaręczynami z dziewczyną od Scuderich.
– Nie każdy jest tak opanowany jak ty – stwierdziłam znacząco.
Uniósł brwi, ale nic nie odpowiedział.
***
Krótko po północy grzecznie pożegnaliśmy gości. Hotel zaproponował nam wynajęcie największego apartamentu na tę noc, lecz Dante wolał wrócić do domu, a ja, szczerze mówiąc, byłam z tego zadowolona. Nie mogłam się doczekać, aż wprowadzę się do jego domu. Chociaż też się martwiłam, ponieważ dzielił go ze swoją zmarłą żoną. Prawdopodobnie było tam pełno wspomnień. Kiedy przechodziłam obok Bibiany, zobaczyłam, że trzyma za mnie kciuki, i nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu.



 Jeśli podobał wam się fragment i czujecie się zaciekawieni to zapraszam do zakupu książki na;

 Empik.com -> Klik
 TaniaKsiążka.pl -> Klik
 Livro.pl -> Klik 

Recenzję pierwszego tomu znajdziecie tutaj -> Złączeni honorem
Copyright © 2014 Świat Książkowy Mali , Blogger