Ilona Gołębiewska - Teatr pod Białym Latawcem - Wydawnictwo MUZA SA - Recenzja
„Nikt z nas nie potrzebuje skrzydeł, by latać, tylko ludzi, dzięki którym nigdy nie upadnie. To dzięki nim łatwiej jest postawić pierwszy krok, poskromić strach, wypełnić miłością pustkę, która powstaje wskutek złych wyborów, życiowych upadków, niespełnionych nadziei”.
Teatr pod białym latawcem jest to opowieść o podnoszeniu się z największego dołku i przywracaniu nadziei, że wszystko będzie dobrze i nigdy nie można się poddawać. Zawiera bardzo wiele wątków refleksyjnych, pozwalając nam na chwilę się zatrzymać i pomyśleć nad własnym sensem życia. Zaczynamy myśleć (przynajmniej ja tak mam), dlaczego nieraz postępujemy tak, a nie inaczej, bo przecież ludzie nie raz nie mają nic, a potrafią się cieszyć bardziej od tych, co mają o wiele więcej.
„Bo my przecież jesteśmy jak te latawce. Nieustannie podrywają się do lotu, bujają w obłokach, są podziwiane... ale wystarczy jedno pociągnięcie sznurka, by, ot spadły na ziemię. Z nami jest identycznie. Możemy dosłownie wszystko, ale czasem wystarczy jedna chwila, by nam zabrano ostatnie nadzieje. Jednak wciąż próbujemy wzbić się do lotu, bo nie da się nas pokonać!”
Książka opowiada o trójce bohaterów, którzy w życiu przeszli nie jedno, a upadek otworzył im drzwi do nowego lepszego życia, ale to wcale nie było takie łatwe. Główna bohaterka Zuza jedna z najlepszych dziennikarek trafia na sprawę, przez którą traci pracę. Załamana tym faktem przez kilka miesięcy tuła się od jedno do drugiego hotelu, szukając dla siebie nowej pracy i mieszkania. W końcu jej się udaje i trafia do redakcji pisma „Kobieta taka jak ja” i zamieszkuje w małej skromnej kamienicy na Woli. Praca ta nie przynosi jej żadnej satysfakcji, aż pewnego dnia otrzymuje propozycje od szefowej, przez co trafia do teatru, gdzie poznaję niesamowitą Elenę Nilsen, która okazuje się być dawnych czasów sławną aktorką, a teraz prowadzi teatr dla dzieci i jest wolontariuszką w Fundacji Złotych Serc. Zuza postanawia napisać kilka reportaży o niej i nie tylko.
„Miał wrażenie, że inni oczekują od niego wyłącznie roli zrozpaczonego wdowca i ojca chorego dziecka. Dochodziło do sytuacji, że sam siebie karał za uśmiech, za dobry humor, za chwilowe poczucie spokoju. Jakby szczęście było dla niego zabronione”.
Jakub Bielewicz jest jednym z warszawskich biznesmenów, który nigdy nie miał czasu dla swojej rodzinny zawsze coś, było ważniejsze. Pewnego dnia nadeszła chwila, która zburzyła cały jego świat. Przed Starym Wolskim Teatrem doszło do tragicznego wypadku samochodowego, w którym zginęła jego żona, a syn walczył o życie. Wtedy coś w nim pękło, a życie zamieniło się w żal i rozpacz oraz chęć dorwania sprawcy.
„Nie ma w życiu niczego cenniejszego niż czas. To jak podarowanie cząstki swojego życia, której już nigdy nie odzyskasz. Czyjaś obecność jest bezcenna”.
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i wiem, że będę musiała nadrobić jej poprzednie książki.
Ta niesamowita lekkość i to w jak przemyślany sposób umie przekazać czytelnikom ważne wartości, z których możemy dużo się nauczyć i przekładać na własne życie jest wprost imponujące. Jestem zachwycona tą książką, która wzrusza i emocjonuje.
Bardzo gorąco wam polecam powieść Ilony Gołębiewskiej „Teatr pod Biały Latawcem”, każdy z niej wyniesie inne wartości co, jest naprawdę piękne.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz