Riva Scott - Smak Tajemnicy - Wydawnictwo WasPos - Zapowiedz Patronacka
października 01, 2020
11
Patronat
,
Riva Scott
,
Seria smaki życia
,
Smak Tajemnicy
,
Wrzesień 2020
,
Wydawnictwo WasPos
,
Zapowiedź
Z
wielką przyjemnością przedstawiam wam książkę, którą wzięłam pod swoje
skrzydła.W tym roku jest to mój jedenasty patronat. Smak Tajemnicy to drugi tom serii Smaki życia, która zostanie wydana przez Wydawnictwo WasPos.
Riva Scott to polska autorka pisząca pod pseudonimem. Mieszkająca od urodzenia w Zgorzelcu. Szczęśliwa żona i matka dwóch cudownych
urwisów. Beznadziejna książkoholiczka, zakochana w romansach z
dreszczykiem emocji, która postanowiła spróbować swoich sił w literackim
świecie. Na swoim koncie ma już dwie świetne powieści Smak Pokusy i Warci Ocalenia. Totalna romantyczka, potrafiąca rozkleić się nawet na
reklamach telewizyjnych. Blogerka i recenzentka książkowa, publikująca w
social mediach pod nazwą marta_książkowa_kraina.
Smak Tajemnicy jest niczym dobra i niezapomniana przejażdżka na kolejce górskiej. Adrenalina wzrasta z każdą przeczytaną stroną prowadząc was w wir niebezpiecznych tajemnic i silnego pożądania. Polecam gorąco.
Malwina Nowak, Świat książkowy Mali
Opis;
Savannah Lintero myślała, że ma dobre życie. Otaczała się gronem
oddanych przyjaciół, posiadała dobrze prosperujący klub sportowy i nie
narzekała na brak powodzenia u mężczyzn, choć ich akurat wystrzegała się
jak ognia. Czy można chcieć czegoś więcej? Nie miała jednak pojęcia, że
kuzyn sprowadzi na nią kłopoty i będzie musiała sporo poświęcić, by
spłacić jego długi. Jej świat wywróci się do góry nogami. Podwójne życie
i piętrzące się tajemnice staną się codziennością. Nie pomoże również
pożądanie, jakie czuje do irytującego i piekielnie seksownego mężczyzny,
który nieźle zaszedł jej za skórę.
Czy Savannah pokona lęki i odważy się znów pokochać? Co będzie musiała zrobić, by ocalić bliskich? Smak tajemnicy jeszcze nigdy nie był tak gorzki…
Mam dla was również Prolog
Savannah
Przebudził mnie uporczywy dzwonek telefonu. Jęknęłam, spoglądając na zegarek – szósta czterdzieści trzy. Kto do diabła dobija się do mnie o tej porze? Przekręciłam się, sięgając ręką po telefon, który jak na złość przestał dzwonić. Opadłam na poduszki i zakryłam głowę kołdrą. Po chwili piknięcie oznajmiło mi, że ktoś nagrał się na pocztę. Miałam nadzieję, że intruz był umierający, w przeciwnym razie to ja się postaram by taki był, gdy z nim skończę. Była sobota, a w klubie musiałam być dopiero popołudniu, Ria odwołała poranne bieganie, a dopiero wieczorem mamy pomagać Zoe z przeprowadzką. Chciałam dłużej pospać, gdyż rzadko mam ku temu okazję. Wstałam, przetarłam oczy i wzięłam do ręki ten przeklęty aparat. Odsłuchiwałam nagranie i krew zaczęła gotować mi się w żyłach. Thomas musiał nagle wyjechać i cały interes zostawił na mojej głowie. Cudownie! Wprost skaczę z radości! Jasne, byli jeszcze Ash i King, lecz oni mieli swoje obowiązki, nie mogli przejąć klientów tego idioty.
Po śmierci moich rodziców razem z kuzynem objęliśmy dowodzenie nad LINTERO PERSONAL TRAINING. Był to jeden z najpopularniejszych klubów treningowych w mieście i byłam cholernie dumna z tego, co udało nam się osiągnąć. Kobieta w świecie męskiego testosteronu nie miała łatwo. Każdy mięśniak myślał, iż laska mojego pokroju ma siano zamiast mózgu i można ją lekceważyć. Szybko jednak przekonywali się, że mam większe jaja niż niejeden facet, a moja satysfakcja wtedy była niewyobrażalna. Osobiście wolałam prowadzić zajęcia jogi i pilatesu, teraz jednak, gdy Tom wyjechał, nie miałam wyboru. To będzie cholernie długi dzień!
Ziewając, udałam się pod prysznic, o dziewiątej miałam zajęcia z jakimś mięśniakiem i nie mogłam się spóźnić. Już sobie wyobrażałam minę tego pakera. Odkręciłam wodę i wnętrze wypełniła lekka mgła. Ponieważ spałam nago, to oszczędzałam sporo czasu i teraz mogłam od razu wejść pod strumień wody. Gorąco miło pieściło moje spięte mięśnie, miałam ochotę stać tak godzinami, jednak szybko umyłam włosy i ciało. Wyszłam owinięta miękkim zielonym ręcznikiem i spojrzałam na siebie w lustrze. Błękitne oczy wydawały się zmęczone, brakowało im blasku, długie brązowe włosy kleiły się do twarzy i stwierdziłam, że wymagają podcięcia. Muszę pamiętać, by umówić się do Sue. Umyłam zęby, wysuszyłam włosy, splotłam je w długi, gruby warkocz i ruszyłam do kuchni, przyrządzić sobie codzienną dawkę mojego koktajlu.
*
Za pięć dziewiąta wbiegałam po schodach, by jak najszybciej znaleźć się w środku. Okropnie nienawidziłam się spóźniać, a dzisiaj nic nie szło tak, jak powinno. Samochód mi zdechł, musiałam dzwonić po Dana, całe szczęście mieszkaliśmy blisko siebie. Daniel to mój przyjaciel, poznaliśmy się wieki temu i wiedziałam, że na niego zawsze mogę liczyć. On i mój brat to jedyni mężczyźni w moim życiu, którzy mnie nie zawiedli.
Pchnęłam szklane drzwi i wpadłam na korytarz. Ana spojrzała na mnie zza kontuaru ze współczuciem wypisanym na piegowatej twarzy.
– Facet z dziewiątej już czeka, nie był zachwycony nieobecnością T. – Prychnęłam pod nosem, nie on jest jedyny.
– Mam jeszcze cztery minuty, więc niech nie spina pośladków.
– Oj... kochana, ma co spinać. – Rozmarzyła się, najwyraźniej wyobrażając sobie rzeczone pośladki.
– Opanuj się! Ciekawe, co Rony powiedziałby na to, że gapisz się na inne tyłki.
– Jestem tylko kobietą, a poza tym… umiem dostrzec męskie piękno. Póki tylko patrzę, jest wszystko w porządku.
– Idę, zanim nasz słodki tyłeczek się wkurzy.
– Powodzenia!
Machnęłam jej tylko ręką, poprawiając torbę na ramieniu.
W domu ubrałam się w legginsy, sportowy stanik oraz bluzę, więc nie musiałam tracić niepotrzebnie czasu na przebieranie. W gabinecie zdjęłam tylko bluzę, rzuciłam torbę na kanapę i wybiegłam do sali ćwiczeń. Z impetem otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się całkiem imponujący widok. Klient właśnie pochylał się, by wziąć do ręki sztangę z pięćdziesięciokilogramowym obciążeniem, gdy z cwaniackim uśmiechem obrócił głowę w moją stronę.
– Sorki, mała, ale ta sala jest zajęta.
– Wiem, mały, przeze mnie i przez ciebie. – Wyprostował się, a mnie nagle zaschło w gardle. Matko boska i wszyscy święci. Co za przystojniak.
Na oko ponad sześć stóp idealnie wyrzeźbionych mięśni. Czy to…? Tak, koleś miał pieprzony szcześciopak. Lustrowałam go: od stóp odzianych w czarne nike, przez umięśnione łydki, uda i zgrabny tyłek, po klatkę piersiową ozdobioną misternie wykonanymi tatuażami, które przechodziły na ramię i prawą rękę. Z zamyślenia wyrwało mnie chrząknięcie. Zwróciłam wzrok na twarz mężczyzny, który przyglądał mi się z dziwnym niepokojem. Jego oczy miały taki kolor, jakiego jeszcze nigdy nie widziałam, głęboka zieleń mieszała się z błękitem. Niesamowite. Jakbym miała porównać go do aktora filmowego, zdecydowanie byłby bratem bliźniakiem Channinga Tatuma. Poczułam, jak moje ciało ogarnia niepohamowana żądza. Boże, uspokój się, to tylko facet! Cholernie przystojny, ale tylko facet! Zaczął coś mówić, więc kopnęłam się mentalnie w tyłek, próbując zrozumieć, o co chodzi.
– …masz zajęcia jakiegoś pilatesu, czy jogi? Niemożliwe, abyś potrafiła poprowadzić trening dla prawdziwego faceta, kiciu.
Iii… momentalnie czar prysł. Co za palant!
– Przepraszam cię bardzo, prawdziwy facecie, ale z nie takimi jak ty sobie radziłam. Thomasa nie ma, więc jesteś skazany na mnie.
– Dobra, dość tych żartów. Zawołaj Asha albo Kinga, nie mam czasu na wygłupy.
On naprawdę myślał, że ktoś go wkręca. Dobra, zabawmy się trochę. Uśmiechając się zalotnie, ruszyłam wolnym krokiem do ściany, o którą zdążył się oprzeć. Podążał wzrokiem za każdym moim ruchem, uważnie śledząc, i jak podejrzewałam, zastanawiając się, co dalej. Wyciągnęłam dłoń, sunąc po napiętych, twardych mięśniach, które spinały się pod dotykiem moich palców. Ten ruch również u mnie wywołał dziwne dreszcze, biegnące wzdłuż ramienia. Cholernie dziwne. Naparłam biodrami na jego uda, gdyż był prawie o stopę wyższy ode mnie. Usłyszałam jak głośno nabrał powietrza.
– Słuchaj mnie uważnie, olbrzymie. Nie jestem twoją kicią, jestem kwalifikowanym trenerem personalnym, a teraz grzecznie wejdziesz na bieżnię i przebiegniesz trzy mile, gdy ja będę obmyślać zestaw ćwiczeń na później. – Odsunęłam się od jego zdębiałej twarzy i przeszłam do parapetu, by włączyć muzykę. Usłyszałam jeszcze za sobą, jak cicho zaklął. Obróciłam się i z zadowoleniem stwierdziłam, iż poszedł wykonać moje polecenie. Grzeczny chłopczyk.
Sav 1: pan męski 0
Po dwóch godzinach z Johnnym, bo tak miał na imię pan-prawdziwy-facet, wiedziałam dwie rzeczy. Po pierwsze: to, że poszedł pobiegać, nie było moim zwycięstwem, o co to to nie, a po drugie: był skończonym, seksistowskim kutasem! Jeżeli T. szybko nie wróci, będę musiała błagać któregoś z chłopaków, by go przejęli. Nie wytrzymam z tym kolesiem ani minuty dłużej.
❤❤❤
OdpowiedzUsuńKochana :) :*
UsuńGratuluję objęcia książki patronatem medialnym. Niby nic wielkiego, ale zawsze tak raduje, że aż chce się skakać z radości, czyż nie? ;)
OdpowiedzUsuńOoo tak zdecydowanie to dla mnie ogromny zaszczyt :)
UsuńGratuluje kolejnego patronatu! Wspaniałe wieści! :) Nie wpadłabym na to, że autorka pisze pod pseudonimem. Ostatnio sporo takich wyczynów i trzeba się czasem natrudzić by zgadnąć!
OdpowiedzUsuńNo widzisz jakie zaskoczenie i mam nadzieję, że miłe :)
UsuńDziękuję :*
Gratuluję ciekawego patronatu. 😊
OdpowiedzUsuńA dziękuje kochana :)
UsuńGratuluję kolejnego patronatu! :) Co prawda nie wiem, czy to powieść dla mnie, ale liczę, że znajdzie wielu fanów!
OdpowiedzUsuńKsiążka jest świetna więc mam nadzieję, że trafi w wiele serc :)
UsuńZaczęłam czytać od końca myśląc że to recenzja (lubię zaczynać od podsumowania) i takie masz zdanie o bohaterach :) Dobrze że to prolog (uff).
OdpowiedzUsuń