Beth O'Leary - Ostatni dzwonek - Wydawnictwo Albatros - Recenzja

„Ma serce na dłoni, tylko zachowuje się jak zadziorny tyran. Jeśli ludzie z Forest Manor są moją rodziną, to Arjun jest moim despotycznym starszym bratem”.

Izzy to młoda kobieta, która lubi swoją pracę recepcjonistki w hotelu. Jednak po pandemii jej ukochany hotel Forest Manor zaczyna podupadać. Zaczynają się cięcia budżetowe i każdy walczy o to, żeby utrzymać swoją posadę.  

Co gorsze, w hotelu właśnie zawalił się sufit. Tylko pięć pokoi nadaje się do użytku, a właściciel wyznaczył Izzy i Lucasowi różne żmudne zadania, by opłacało mu się zatrudniać ich w czasie remontu. 

Teraz ta dwójka, która nienawidzi się, musi ze sobą spędzać więcej czasu oraz współpracować. Podczas porządkowania rzeczy pozostawionych przez gości odkrywają pudełko z obrączkami ślubnymi i pierścionkami zaręczynowymi, oznaczonymi datami ich znalezienia. Ich zadaniem będzie odnalezienie  właścicieli tych przedmiotów. Nie mają ani chwili do stracenia, muszą połączyć siły i swoje urazy schować do kieszeni. 

W dodatku trzeba uratować hotel przed zamknięciem. Czy im się to uda? Ciężkie zadanie przed nimi. 

„[...] tak łatwo uwierzyć, że ktoś się z nas śmieje. Łatwiej niż w to, że ktoś może odwzajemniać nasze uczucia”.

Ostatni dzwonek to powieść pokazująca historię dwójki hotelowych recepcjonistów, którzy nie pałają do siebie miłością. Jednak kłopoty finansowe hotelu po pandemii sprawiają, że będą musieli ze sobą współpracować. A znalezione przez nich pudełko z biżuterią, którą trzeba zwrócić właścicielom, tylko ich przybliży do siebie. 

Autorka w swojej powieści pokazała nam, jak bardzo los potrafi być przewrotny i w najmniej oczekiwanym momencie stawia na naszej drodze osobę, która wprowadzi w nasze życie wiele zmian. Także ukazuje, jak cienka granica jest pomiędzy nienawiścią a miłością. 

Moim zdaniem książka miała ogromny potencjał, ale czuję, że został on nie do końca wykorzystany. Nie mogłam totalnie się wczuć w tę historię i w relację głównych bohaterów. Strasznie mi się dłużyła ta książka i jakby wyciąć z niej z dobre ponad sto stron, to by było idealnie. Bo niektóre rozdziały nie wnosiły kompletnie nic do powieści. Jestem trochę rozczarowana, gdyż magii świątecznej także tutaj nie poczujemy, mimo że akcja toczy się w grudniu przed świętami. 

Myślę, że warto sięgnąć i się przekonać, czy wam się spodoba. Bo każdy ma w końcu inny gust i może wam akurat przypadnie. Idealna jest na zimowy wieczór, więc jeśli szukacie powieści niewymagającej i niezapadającej w pamięci, to sięgajcie. 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu 

4 komentarze:

  1. Mam wcześniejsze książki autorki w domu i od nich chcę zacząć, ale tę też mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po Twojej recenzji odpuszczę sobie czytanie tej książki. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, na pewno są ciekawsze książki do czytania :)

      Usuń

Copyright © 2014 Świat Książkowy Mali , Blogger