Darcy Trigovise - Sto osiemdziesiąt stopni - Wydawnictwo WasPos - Recenzja
„Jestem wręcz przekonana – że za tę maską kryje się coś więcej. Nikt nie jest bez uczuć, on po prostu nie potrafi ich okazywać, ale ja go tego nauczę”.
Samantha jest młodą dziewczyną pełną życia i pozytywnej energii a swoim promiennym uśmiechem zaraża wszystkich wkoło. Szczera, inteligenta czasem trochę szalona ale tak pozytywnie i niezwykle piękna, ale ma też swój drapieżny charakterek. I najważniejsze, zawsze dąży do obranego celu jeśli coś sobie założy, to tak musi być. Nigdy się nie poddaje.
Natomiast Nathan to totalne przeciwieństwo Samanthy. Jest strasznym aroganckim dupkiem, który jest pozbawiony jakichkolwiek uczuć. Liczy się dla niego tylko praca, typowy pracoholik. Ma nawet w swoim grafiku rozpisane w jaki dzień może uprawiać seks! Ten facet musi mieć totalnie wszystko rozpisane i pod kontrolą..
„Mamy zasadę numer jeden – zawsze w jednym łóżku. Resztę będę mu dawkowała, żeby nie oszalał ze mną w tym swoim poukładanym świecie”.
Rodzicie Nathana i Samanthy podjęli decyzje, aby przez ślub połączyć swoje imperia. Ona miała restauracje a on hotele czyż to nie dobry interes? Jak przystali na tę propozycję zainteresowani? Samantha miała wybór i zgodziła się, a Nathan jak to on dla niego to tylko formalność, fikcja kolejna transakcja biznesowa.
Jednak Nathan nie spodziewał się, że od dnia kiedy wzięli ślub jego życie z dnia na dzień wywróci się do góry nogami. Samantha jest zdeterminowana i zamierza zrobić wszystko, żeby to małżeństwo miało rację bytu i chce zmienić swojego męża z oschłego i zapracowanego faceta na dobrego i przykładnego męża. Nie będzie miała łatwego zadania, bo Nathan okaże się bardzo trudnym przypadkiem..
Czy dwa tak odmienne charaktery będę miały rację bytu.. Czy prędzej się pozbijają niż zakochają? I przede wszystkim, co musi się stać, żeby tak zepsuty człowiek mógł się zmienić i zobaczyć to co naprawdę w życiu jest ważne?
„Weszłaś w moje życie i wywróciłaś je o sto osiemdziesiąt stopni, a ja już zawsze będę ci za to wdzięczny, ponieważ dopiero gdy się pojawiłaś, zrozumiałem, że wcześniej to nie było życie”.
Sto osiemdziesiąt stopni to świetna historia dwojga tak różnych ludzi, że wydawać by się mogło, że nie ma prawa im się udać, ale życie jest pełne niespodzianek. Zabawna, seksowna z zabójczymi dialogami bohaterów, niektóre ich wymiany zdań powalały na łopatki zostawiając na mojej twarzy wielki uśmiech.W książce też nie zabrakło chwil, w których serce na chwile się zatrzymuje z dramaturgii i niespodzianek. Pełna emocji opowieść dająca nadzieję, że każdy może się zmienić! Wystarczy tylko chcieć. Zdecydowanie widzę w tej powieści idealny scenariusz na film romantyczno-komediowy.
Autorka po raz kolejny mnie zaskoczyła swoim genialnym pomysłem na książkę, która jest bardzo lekka i czyta się ją z ogromną przyjemnością. Czytanie Sto osiemdziesiąt stopni dało mi dużo świeżości jakiej już dawno w książce nie zaznałam.
Polecam wszystkim zapoznać się z Samanthą i Nathanem wprowadzą was do swojego świata, w którym przepadniecie i nie będziecie mogli się oderwać ani na momencik, a jak już skończycie to będziecie tęsknić za nimi.
Za egzemplarz dziękuję autorce i wydawnictwu
Miłośnikom gatunku z pewnością się spodoba, w taką mroźną zimę gorące klimaty sympatycznie rozgrzewają. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńKuszą mnie te dialogibohaterów. Lubię takie potyczki słowne.
OdpowiedzUsuńNo miałam chwilę, że uśmiech nie schodził mi z twarzy :)
UsuńJestem zachęcona.
OdpowiedzUsuńCieszę się, naprawdę warto :)
Usuń