Tracey Garvis-Graves - Dziewczyna, którą znał - Wydawnictwo NieZwykłe - Zapowiedz Patronacka

Z wielką przyjemnością przedstawiam wam książkę, którą wzięłam pod swoje skrzydła. W tym roku, jest to mój kolejny już patronat z którego bardzo się cieszę. Dziewczyna, którą znał to druga książka autorkiktóra zostanie wydana tym razem przez Wydawnictwo NieZwykłe. Pierwszą była Na wyspie, która na naszym polskim rynku ukazała się dzięki Wydawnictwu Albatros. 

Tracey Garvis-Graves jest autorką bestsellerów New York Timesa, Wall Street Journal i USA Today. Jej debiutancka książka, Na wyspie, utrzymała się na liście bestsellerów New York Timesa przez dziewięć tygodni i została przetłumaczona na trzydzieści jeden języków. Jest także autorką Uncharted, Covet, Every Time I Think of You, Cherish, Heart-Shaped Hack, White-Hot Hack i Dziewczyny, którą znał. Teraz pracuje nad kolejną książką. 


„Ta urzekająca i niezwykła historia opowiada o Annice i Jonathanie, zmagających się z tym, jak przeszłość wpływa na teraźniejszość. Punkt kulminacyjny ich historii miłosnej chwyci cię za serce, sprawiając, że sięgniesz po chusteczki i będziesz wertować kolejne strony, zastanawiając się, czy spotka ich szczęśliwe zakończenie”. 
Liz Fenton i Lisa Steinke, autorki bestsellera The Good Widow


Opis; 

Annika Rose studiuje anglistykę na Uniwersytecie Illinois. Nie najlepiej się czuje w towarzystwie ludzi, a zachowania większości osób uważa za skomplikowane. Woli spędzać czas, czytając książki lub grając sama ze sobą w szachy. Jonathan Hoffman dołączył do klubu szachowego, po czym oddał swoją pierwszą partię – oraz serce – nieśmiałej i nieporadnej, ale bystrej oraz pięknej Annice. Podziwiał jej umiejętność bycia szczerą z samą sobą oraz jej dziwactwa. Zaakceptował wyzwanie związane z kontynuowaniem tej znajomości. Jonathan i Annika wydobywają z siebie nawzajem to, co najlepsze, odnajdując pokłady pewności siebie oraz odwagi, by planować wspólną przyszłość. Wynika z tego burzliwa, pełna czułości miłość, która przetrwałaby wszystko prócz nieprzewidzianej tragedii, która ich rozdziela, zmuszając, aby samotnie szli przez życie.


Teraz, po dziesięciu latach, zrządzeniem losu Annika i Jonathan spotykają się ponownie w Chicago. Ona prowadzi życie, jakiego chciała – została bibliotekarką. On jest debeściakiem z Wall Street otrząsającym się po rozwodzie i chcącym zacząć wszystko od nowa. Pożądanie oraz silne uczucia, które niegdyś do siebie żywili, natychmiast odżywają. Jednak jeśli nie zmierzą się z obawami oraz lękami, które ich rozdzieliły, druga szansa przepadnie, zanim tak naprawdę się rozpocznie.


Na zachętę mam dla was pierwszy rozdział; 


Annika

CHICAGO 
Sierpień 2001

Ze wszystkich miejsc, w których mogłam na niego wpaść, los wybrał właśnie Dominick's. Kręcę się przy lodówkach, szukając truskawek do porannego smoothie, gdy nagle gdzieś po mojej prawej stronie słyszę niepewnie brzmiący męski głos.
– Annika?
Kątem oka dostrzegam wyraz jego twarzy. Chociaż minęło dziesięć lat, od kiedy widzieliśmy się po raz ostatni, a ja często nie rozpoznaję ludzi, gdy się ich nie spodziewam, tym razem nie mam wątpliwości. Wiem, że to jest on. Czuję nadchodzące drżenie, jakby ciche dudnienie odległego pociągu, i jestem wdzięczna za zimny powiew od strony lodówek, jako że temperatura mojego ciała nagle podskoczyła. Mam ochotę zapomnieć o truskawkach i skierować się prosto do wyjścia. Wciąż jednak w mojej głowie niczym mantra pobrzmiewają słowa Tiny: „Nie uciekaj od odpowiedzialności. Bądź sobą”.
Biorę nierówny oddech, który ledwie dociera do moich płuc, po czym odwracam się w jego stronę.
– Cześć, Jonathan.
– To naprawdę ty – mówi.
Uśmiecham się.
– Tak. 
Moje włosy, niegdyś długie do pasa i zazwyczaj „wołające szczotkę”, teraz proste i lśniące, ledwie sięgają mi do ramion. Dopasowana bluzka oraz obcisłe spodnie, które mam na sobie, bardzo różnią się od mojej garderoby z czasów college'u, składającej się głównie z sukienek oraz spódnic o dwa numery za dużych. To ta odmiana prawdopodobnie tak go uderzyła.
On natomiast, mimo swoich trzydziestu dwóch lat, wciąż wygląda dla mnie tak samo: ciemne włosy, niebieskie oczy, szerokie ramiona pływaka. Nie uśmiecha się, lecz jego brwi nie są zmarszczone. Chociaż znacznie poprawiłam swoją umiejętność odczytywania ludzkich emocji i innych niewerbalnych znaków, nie potrafię stwierdzić, czy jest zły albo czy czuje się zraniony. Ma prawo i do jednego, i do drugiego.
Postępujemy krok do przodu, by się uściskać, ponieważ nawet ja zdaję sobie sprawę z tego, że po tak długim czasie – i po tym wszystkim, co razem przeszliśmy – po prostu tak wypada. Gdy tylko mnie obejmuje, nagle czuję się bezpieczna. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Zapach chloru, który kiedyś na stałe przylegał do jego skóry, zniknął zastąpiony aromatem lasu, na szczęście nie tak ciężkim ani mdlącym.
Nie mam pojęcia, dlaczego przyjechał do Chicago. Prestiżowa firma z Nowego Jorku świadcząca usługi finansowe zgarnęła Jonathana z Illinois, zanim jeszcze atrament zdążył wyschnąć na jego dyplomie, gdy to, co kiedyś było planami dla dwojga, zmieniło się w karierę solową.
Odsuwamy się od siebie. 
– Byłam pewna, że mieszkasz… Jesteś tu w sprawach biznesowych? – Potykam się o własne słowa.
– Już ponad pięć lat temu przeniosłem się do biura w Chicago – mówi. 
To niesamowite, że przez cały ten czas, kiedy poruszałam się po mieście, które teraz nazywam domem, nigdy nie przypuszczałam, że moglibyśmy na siebie wpaść, że w ogóle istnieje taka możliwość. Ile razy byliśmy oddaleni od siebie zaledwie o mile, w ogóle nie zdając sobie z tego sprawy? Jak często był tuż za mną lub przede mną na zatłoczonym chodniku? A może jedliśmy kiedyś w tej samej restauracji?
– Moja mama potrzebowała kogoś, kto będzie nadzorował jej opiekę – wyjaśnia.
Jego mamę spotkałam co prawda tylko raz, ale to wystarczyło, bym polubiła ją jak własną. Miło było zobaczyć, po kim Jonathan odziedziczył dobroć.
– Pozdrów ją ode mnie.
– Zmarła kilka lat temu. Demencja. Lekarz mówił, że prawdopodobnie cierpiała na nią już od dawna.
– Nazywała mnie Katherine i zawsze gubiła gdzieś klucze – mówię, ponieważ doskonale to pamiętam. Teraz jej zachowanie nabiera sensu.
Reaguje krótkim skinieniem głowy.
– Pracujesz w śródmieściu? – pyta.
Zamykam drzwi lodówki, trochę zażenowana tym, że zostawiłam je otwarte przez cały ten czas.
– Tak, w bibliotece imienia Harolda Waszyngtona.
Na jego twarzy po raz pierwszy gości uśmiech.
– Całkiem nieźle.
Panuje niezręczne milczenie. Jonathan zawsze brał na siebie prowadzenie rozmowy, ale tym razem mi nie odpuszcza. Cisza staje się ogłuszająca.
– Miło było cię spotkać – wypalam. Mój głos wydaje się bardziej piskliwy niż zazwyczaj. Czuję ciepło na twarzy i żałuję, że jednak nie zostawiłam otwartych drzwi lodówki.
– Ciebie również.
Kiedy odwraca się, by odejść, uczucie tęsknoty uderza we mnie tak mocno, że uginają się pode mną kolana. Zbieram się na odwagę.
– Jonathan?
Kiedy odwraca się w moją stronę, dostrzegam lekko uniesione brwi.
– Tak?
– Miałbyś ochotę czasem gdzieś wyskoczyć? – Czuję napięcie, gdy powracają wspomnienia. Mówię sobie, że to niesprawiedliwe w stosunku do niego, już dość zrobiłam.
Waha się przez chwilę.
– Jasne, Anniko. – Wyciąga długopis z wewnętrznej kieszeni płaszcza, a następnie sięga po kartkę z listą zakupów, którą trzymam w ręku. Na tylnej stronie zapisuje numer telefonu.
– Niedługo zadzwonię – obiecuję.
Kiwa głową z obojętnym wyrazem twarzy. Prawdopodobnie myśli, że tego nie zrobię. Nie winię go za to.
Ale zadzwonię. I przeproszę. Zapytam, czy moglibyśmy zacząć od nowa. Czyste konto, tak mu powiem.
Pragnę zastąpić jego wspomnienia o dziewczynie, którą znał, całkiem nowymi – o kobiecie, którą się stałam. 

Recenzję możecie przeczytać tutaj --> dziewczyna, którą znał 

4 komentarze:

  1. Nie wiem, czy to lektura dla mnie. Jednak w wakacje daje sobie odpocząć od kryminałów i thrillerów. Kto wie, może sięgnę po ten tytuł. Bardzo podoba mi się okładka książki, a u mnie to również ma wpływ podczas wyboru książek do lektury 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdecydowane okładka jest prześliczna ;) Ja właśnie się zaczytuję więc niebawem będzie recenzją więc może się bardziej przekonasz do niej :)

      Usuń
  2. O dziwo podoba mi się okładka :) Chociaż nie lubię takich ze zdjęciami. Jak książka mi się napatoczy, to ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Świat Książkowy Mali , Blogger