Akcja Poznaj Autora - Artur Urbanowicz


Imię i nazwisko: Artur Urbanowicz

1. Jaka jest Twoja ulubiona książka/książki (maksymalnie trzy)?

1. Scott Smith – „Ruiny”. Czy da się stworzyć horror, w którym czarnym charakterem jest roślina, bez kiczu? Da się! Kapitalna powieść z gatunku horroru ekstremalnego. Najbardziej działa w niej na wyobraźnię nie przemoc fizyczna, której nie brakuje, a psychiczna. Polecam przeczytać każdemu fanowi grozy, nawet jeżeli widział już film. Choć również mi się podobał, powieść jest jeszcze lepsza i najmocniejsze momenty, których film nie oddaje, znajdziemy właśnie w niej. Warto dodać, że fabularnie jest między nimi sporo różnic.

2. Stephen King – “Cmętarz zwieżąt”. Po raz pierwszy przeczytałem tę książkę w gimnazjum i zmęczyłem się, ale do dziś pamiętałem z niej niektóre motywy i zakończenie. Odświeżyłem sobie ją niedawno w audiobooku i jestem zachwycony. Pod płaszczykiem fabuły znajdziemy w niej bowiem rozbudowaną rozprawę filozoficzną o śmierci – jak wpływa ona na wszystko wokół, a zwłaszcza na pogrążonych w bólu ludzi, którzy nie mogą z nią się pogodzić. Koniecznie słuchajcie jej w audiobooku, w świetnej interpretacji Krzysztofa Plewako-Szczerbińskiego, a nigdy nie zapomnicie pierwszej wyprawy Juda i Louisa na cmentarzysko Micmaców czy historii Tima Batermana.

3. Stephen King – “Lśnienie”. Czuję się strasznie głupio, pisząc tę listę, bowiem zawsze twierdziłem, że do orędowników twórczości Kinga nie należę. Że wodolejstwo, że nuda, że proza trudna w odbiorze. Zmienia się to jednak, kiedy sięga się po audiobooki tego pisarza, a tu mówimy o kapitalnie zrealizowanym słuchowisku, które jeszcze lepiej interpretuje postępujące szaleństwo Jacka Torrance’a, które jest najmocniejszym punktem tej książki. Warto przesłuchać, zwłaszcza dla końcówki, w której hotel przemawia przez bohatera kilkoma głosami, czego książka czytana na papierze by nie oddała. Ja miałem ciarki na plecach.

Dodatkowo wyróżnię też całą serię o Harrym Potterze ze względu na modelową konstrukcję zaskakujących, wciągających fabuł i zapadające w pamięć postacie.

2. A ulubiona piosenka?

Trudne pytanie, bo sytuacja w tej materii zmienia się dosyć dynamicznie. Słucham każdego gatunku muzycznego w zależności od nastroju – i rapu, i rocka (od metalu po łagodniejsze dźwięki), i disco polo, i elektronicznej (od klimatów w stylu The Prodigy po typowo imprezowe kawałki), i poezji śpiewanej, ostatnio nawet wkręciłem się w muzykę filmową. Gdybym miał wskazać trzy piosenki, które chyba nigdy mi się nie znudzą i które wywarły największy wpływ na moje życie, byłyby to chyba trzy utwory zespołu Linkin Park: “In the end”, “Krwlng” i “Points of authority”. 

3. Jakie jest Twoje najpiękniejsze wspomnienie?


Nie mam żony ani dzieci, więc na pewno do najbardziej wyjątkowych chwil w moim życiu zaliczę moment, kiedy po raz pierwszy trzymałem w rękach książkę swojego autorstwa. Niesamowita sprawa. Nigdy nie zapomnę też pozytywnych emocji związanych ze spotkaniami z Czytelnikami. Chciałbym tutaj wyróżnić zwłaszcza pierwsze spotkanie autorskie przed premierą „Inkuba”, w Suwałkach. Sala im. Jadwigi Towarnickiej wypełniła się do ostatniego miejsca, czuło się tę pozytywną energię wysyłaną przez ludzi, którzy przyszli tam specjalnie dla mnie. Dzięki temu monolog na temat powieści wyszedł w moim odczuciu zaskakująco dobrze. Po spotkaniu chyba jeszcze przez godzinę podpisywałem książki. Potem przez całą noc nie zmrużyłem oka, tak bardzo targały mną pozytywne emocje. Można to było porównać do uczucia świeżego zakochania. A, i wydaje mi się, że od nadmiaru wrażeń schudłem tamtego dnia co najmniej kilka kilogramów (śmiech).

4. Kim jest osoba, która najbardziej Cię inspiruje?

To mój tato – Andrzej Urbanowicz. Jak teraz o tym myślę, chyba to z nim mam najwięcej cech wspólnych. Inspiruje mnie tym, że nie boi się nieznanego, stawia czoła wyzwaniom i zawsze prędzej czy później sobie z nimi radzi, a gdy z jakiegoś powodu mu nie idzie – nie pęka i dalej zmierza do celu. Nie ma co się dziwić, że odniósł wiele sukcesów. To bardzo pozytywna postać, kipiąca pozytywną energią. Jestem mu wdzięczny również za to, że mnie wspiera, zawsze, ilekroć się spotykamy, pyta mnie o kolejne sukcesy i wyraża szczerą radość, kiedy mu o nich opowiadam. Daje mi to niesamowitego energetycznego kopa i motywację do dalszej pracy. Tata nie krytykuje mnie, nie doradza mi, kiedy go o to nie proszę, co również bardzo mi się podoba. Najczęściej powtarzaną przez niego radą, jaką usłyszałem w życiu, było: „rób jak uważasz”. Myślę, że mało który rodzic zdaje sobie sprawę, że to najlepsze słowa, jakie można powiedzieć swojemu dziecku.

5. Jak zaczęła się Twoja przygoda z książkami, zarówno czytaniem, jak i pisaniem?

Nie powiedziałbym, że do czytania książek zainspirowali mnie rodzice, stanowczo nie powiedziałbym również, że to dzięki szkole, zwłaszcza, że uważam lektury za najgorsze zło i główną przyczynę spadku czytelnictwa w Polsce. Dlaczego? W dobie internetu, kiedy chcemy mieć wszystko podane szybciej, przystępniej, zwięźlej, przyjemniej (z czego wynika popularność memów i stron takich jak Kwejk), lektury, jako napisane archaicznym, trudnym językiem, którego czytanie nie sprawia przeciętnemu odbiorcy żadnej przyjemności, są niedopasowane do czasów. Lektury męczą i nudzą, przez co czytanie kotwiczy się dzieciom w głowie jako bolesny i nudny obowiązek. Teraz mogę otwarcie to przyznać – w liceum nie przeczytałem ani jednej, bazowałem głównie na streszczeniach. Coś w tej kwestii psuje się już na poziomie gimnazjum, bo podstawówkę wspominam bardzo miło pod kątem czytelniczym. Na przykład „Dzieci z Bullerbyn”, „Oto jest Kasia”, „Muminki” albo wszystkie tomy przygód „Mikołajka” – przecież to się super czytało! Z samą przyjemnością. Co więcej, do niektórych z tych książek wracałem potem sam, z własnej woli. Nigdy nie zapomnę również pierwszego boomu na Harry’ego Pottera w Polsce. Chyba żadna książka w dzieciństwie nie wciągnęła mnie tak bardzo, jak ten cykl, tęsknie wyczekiwałem momentów, kiedy będę mógł ponownie zagłębić się w tej historii. Uważam je za wzór, jak napisać wciągającą powieść. 

Co do przygody z pisaniem, wynikło to właściwie przez przypadek. Zawsze miałem smykałkę do tworzenia, nie tylko opowieści, w liceum na przykład zaliczyłem epizod ze sklejaniem z sampli muzyki elektronicznej. Zawsze lubiłem pobujać w obłokach, oddać się fantazjom i dać się ponieść wyobraźni. Nie wiem dlaczego, ale zazwyczaj działo się to przy śniadaniu, kiedy wymyślałem najróżniejsze historyjki, w których bohaterami byli Kaczor Donald, Sknerus i siostrzeńcy. Wyobraźnia pracowała pełną parą. Pierwszą powieść napisałem w wieku czternastu lat. Było to sci-fi dla młodzieży pod tytułem „Skate i ognisty miecz”. O chłopcu w stalowej masce, który przenosi się w przyszłość, lata na desce i walczy z cyborgami. Stety albo niestety – tekst nie zachował się dla potomnych (śmiech). 

Jeżeli chodzi o poważniejsze podejście do pisarstwa, wyglądało to dosłownie tak, że spacerowałem z rodziną po Puszczy Rominckiej (która notabene pojawia się w „Gałęzistym”) i naszło mnie, że powinienem napisać powieść grozy osadzoną na Suwalszczyźnie. Do umiejscowienia akcji w tym regionie zainspirowała mnie twórczość innego polskiego pisarza grozy – Stefana Dardy. On z kolei w swoich powieściach („Dom na Wyrębach”, cykl „Czarny Wygon”) subtelnie podkreśla walory krajobrazowe bliskiej mu Lubelszczyzny i Roztocza. Malownicze opisy (na przykład miejsca zwanego Słoneczną Doliną, które naprawdę istnieje) sprawiły, że ja, jako czytelnik, nabrałem wielkiej ochoty na zobaczenie tych miejsc na żywo. Uznałem, że „suwalczanie nie gęsi i również swoją piękną ziemię mają”. Koncept na napisanie „Gałęzistego” był więc następujący: powieść grozy, Suwalszczyzna i subtelne zachwalanie jej walorów, słowiańskie demony i odnośniki do regionalnych legend. Tak to się zaczęło. 

6. Czy wydarzenia, które wydarzyły się w Twoim życiu wpływają na to o czym piszesz?

Oczywiście! Inspirację do stworzenia danej postaci najczęściej czerpie się ze swojego otoczenia. Może to być ktoś z rodziny lub znajomy, a nawet pani Jadzia za ladą w warzywniaku, o ile jest wystarczająco wyrazista. Postać zainspirowana życiem autora na sto procent będzie wiarygodna i należycie zarysowana. Bohater to nie tylko jego wygląd, bohater to przede wszystkim osobowość, na którą złożyła się jego własna, unikalna historia, jego charakterystyczny sposób mówienia, poglądy, nawyki, relacje z innymi i tak dalej. Znane pisarzowi charaktery są najprostsze w kreowaniu, ponieważ od początku zna swoich bohaterów i wie, jak w danej sytuacji się zachowają. Myślę, że nie jestem wyjątkiem i każdy pisarz mniej lub bardziej opisuje rzeczywistość wokół siebie, stosuje zasłyszane teksty, wplata w swoje historie autentyczne zdarzenia, których sam doświadczył lub o nich usłyszał. Główni bohaterowie książek, o ile są należycie zarysowani, często oddają sposób myślenia autora. Ledwo co powiedziałem, że najłatwiej jest kreować bohaterów, których się zna. Najlepiej zaś znamy samych siebie. Proszę zwrócić uwagę, że:

– Stephen King pisze najczęściej o pisarzach i alkoholikach;

– Sasza Załuska, bohaterka kryminalnych powieści Katarzyny Bondy, to samotna matka z kilkuletnią córką, identycznie jak autorka, kiedy pisała pierwsze części cyklu;

– prokurator Teodor Szacki z trylogii Miłoszewskiego podobnie jak autor ma cięty język i nie pała sympatią do obecnej partii rządzącej;

– główni bohaterowie książek Piotra C. („Pokolenie Ikea”, „Brud”) to utalentowani uwodziciele, a tak się dziwnie składa, że autor prowadzi bloga o relacjach damsko-męskich. 

I tak dalej, i tak dalej. Jeżeli czytelnik dobrze zna twórczość danego autora i zwróci uwagę, że w jego książkach często pojawia się konkretny typ osobowości, może być pewien, że pisarz opiera go na sobie. We wszystkich moich powieściach bohaterowie wiele ze mnie czerpią, przeżywają też sytuacje z mojego życia, mają te same przemyślenia. Utknięcie w lesie w trakcie nocnej burzy z „Gałęzistego” – moja autentyczna historia. Główny bohater jest studentem matematyki, tak jak kiedyś ja. Wszystkie zabawne sytuacje w scenach piłkarskich z „Grzesznika” wydarzyły się naprawdę, oczywiście nie z udziałem gangsterów, a moim.  Miłość Suchego do uprawiania rekreacyjnego futbolu to również nieprzypadkowa cecha. W tej książce znalazła się również scena w dyskoncie z pewnym irytującym starszym małżeństwem, które ma scysję z gangsterem. Przepisałem ją kropka w kropkę ze swojego życia, gdyż sam kiedyś byłem świadkiem czegoś podobnego. Chorobliwy perfekcjonizm tytułowego gangstera plus jego uwielbienie do czarnego ubioru z kapeluszem włącznie – cały Artur Urbanowicz. Upór i determinacja Vytautasa z „Inkuba” – wzięte ode mnie. Pamiętajcie więc, że czytając książki danego autora, tak naprawdę poznajecie jego samego.

7. Gdybyś mogła zamieszkać w dowolnym miejscu na Ziemi – gdzie by to było?

Trudno powiedzieć. Najbardziej na świecie kocham moją rodzinną Suwalszczyznę i chciałbym tam kiedyś osiąść, najlepiej w domku w lesie, w którym mógłbym spokojnie tworzyć. Z drugiej strony fascynuje mnie kilka krajów i moją wyobraźnię bardzo pobudza perspektywa, że mógłbym tam kiedyś zamieszkać. Te kraje to: 
– Stany Zjednoczone, zwłaszcza klimat małych miasteczek, jaki w swojej twórczości kreuje King, który mieszka w stanie Maine, gdzie największe miasto jest mniejsze niż Suwałki.
– Wielka Brytania, a zwłaszcza Szkocja, z jej baśniowym klimatem – góry, jeziora, opuszczone zamczyska. Z jakiegoś powodu lubię otoczkę związaną z tym krajem – język, kulturę, uwielbienie do futbolu, charakterystyczną architekturę osiedli ceglanych domów jednorodzinnych. Jest w tym coś, co mnie tam ciągnie. Nie odstrasza mnie nawet przysłowiowa angielska pogoda. 
– Islandia. Piękny, mało zaludniony kraj. Chciałbym go przynajmniej kiedyś zobaczyć, w całości objechać. Nie lubię zwiedzać zabytków, za to uwielbiam kontemplować piękno natury.
– Filipiny. Byłem tam kiedyś w podróży służbowej. Podoba mi się zwłaszcza fakt, że w tym kraju nawet polska śmieciowa emerytura wystarczy do tego, by żyć jak król. Wszystko oczywiście przez różnice w kursach walut. Czasem oddaję się marzeniom o prywatnej wyspie z małym drewnianym domkiem w tym tropikalnym raju.
– Nowa Zelandia. Przede wszystkim przez niezapomniane widoki, które mogliśmy podziwiać we „Władcy Pierścieni” Jacksona.

Tak, gdybym miał możliwości i pieniądze, to rozszczepiłbym się na kilka osób i każda zamieszkałaby w jednym z tych miejsc!

8. Gdybyś miał milion złotych, co byś z nim zrobił?

Zainwestowałbym w kilka mieszkań, aby utrzymywać się z wynajmu i móc w całości poświęcić się swojej największej pasji, czyli pisaniu. Chodzi o to, by jak najszybciej zapewnić sobie źródło wystarczająco wysokich przychodów pasywnych, a więc ze źródeł, które nie wymagają, bym na nie pracował. 

9. Skoro życie jest takie krótkie, dlaczego nie robimy tylu rzeczy, które lubimy?

Wydaje mi się, że to ze strachu. Nie wiemy, co przyniesie nam los, dlatego zamiast oddawać się przyjemnościom, chomikujemy pieniądze, by mieć zabezpieczenie na ciężkie czasy. Z kolei niechęć do zmian wynika z tego samego. Boimy się nieznanego wyłącznie dlatego, że jest nieznane, podczas gdy często zmiana wyszłaby nam na dobre – zerwalibyśmy kontakt z toksycznym partnerem, zmienilibyśmy pracę, która nas frustruje, zrealizowalibyśmy jakiś szalony pomysł, który od dawna chodzi nam po głowie. Nie wyrobiliśmy sobie nawyku brania byka za rogi i stopniowego przesuwania swojej strefy komfortu. Tymczasem w większości przypadków naprawdę nie ma się czego bać! Gdybym słuchał wszystkich podpowiadaczy w swoim życiu, nie podjąłbym pracy w korporacji jeszcze w trakcie studiów i na pewno nie zadebiutowałbym w literaturze. Czas pokazał, że podpowiadacze nie mieli racji, miało ją za to moje serce. To ono zawsze podpowiada najlepiej, bo nawet jeżeli na pierwszy rzut oka poskutkuje to złą decyzją, zawsze można odwrócić na nią punkt widzenia i wynieść z niej jakąś bezcenną naukę. 

10. Co robisz, gdy nikt nie patrzy? (To pytanie ma charakter typowo humorystyczny)

Pomijając klasyczne zajęcia autora powieści, czyli klepanie w klawiaturę i czytanie książek, kiedy nikt nie patrzy, śpiewam pod nosem swoje ulubione piosenki, niesamowicie się w to wczuwając, medytuję, modlę się i dziękuję Bogu za wszystko, co mnie kiedykolwiek spotkało. Lubię ciarki, które towarzyszą każdemu z wymienionych zajęć. Oprócz tego głównie bujam w obłokach i jestem myślami przy swoich historiach, główkując, jak jeszcze mogę je poprawić. Staram się nie marnować czasu i kiedy tylko mogę, słucham też na smartfonie audiobooków. 

Bardzo dziękuję za możliwość „przepytania” Cię. Mam nadzieję, że pytania nie były problemowe.
Życzę wszystkiego dobrego!

6 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy wywiad. Lubię Twoje pytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę :) Ciekawa jestem jak ty być na nie odpowiedziała :p

      Usuń
  2. Świetny wywiad, czytałem go z przyjemnością :) Będę częściej wpadać do Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy wywiad. Dzięki Twojej akcji można poznać bliżej autorów :-)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Świat Książkowy Mali , Blogger