A.L. Jackson - Pocałunek gwiazdy - Wydawnictwo Muza - Recenzja
„Czasami cierpienie jest nam milsze niż emocjonalna pustka”.
Mia West ma za sobą nieudany związek oraz boryka się z strasznym wydarzeniem, którym była świadkiem. Jest samotną matką dwójki dzieci dla nich zrobi wszystko, bo są dla niej wszystkim. W obawie o bezpieczeństwo swoje i swoich dzieci wprowadza się do rezydencji brata Liryka, który jest gitarzystą znanego zespołu rockowego Sunder.
Kiedy Mia wybiera się bardzo niechętnie ze swoim bratem na przyjęcie charytatywne z błyskami fleszów za którymi ona nie przepada, to na miejscu szybko znajduję sobie kryjówkę, w której chce to przeczekać. Kiedy w tej samej kryjówce spotyka Leifa, który wyzwala w niej zaciekawienie i od pierwszego wejrzenia coś ją do niego ciągnie.
„Był mężczyzną, który upadał. Raz za razem. A jednocześnie człowiekiem, który znalazł w sobie siłę, by zejść ze ścieżki samozagłady”.
Leif Godwin to perkusista zespołu muzycznego Carolina George, który przyjeżdża do Savannah, żeby zastąpić jednego z członów zespołu Sunder i pomóc w nagraniu płyty. Dlatego zamieszkuje posiadłość Liryka, gdzie ponownie spotyka się z Mią, czym oboje są zaskoczeni, a jednocześnie między nimi na powrót zaczyna iskrzyć.
Mężczyzna boryka się ze swoimi demonami z przeszłości, został dotkliwie skrzywdzony przez złych ludzi, którzy odebrali mu sens jego życia. Poprzysięgał sobie, że nie spocznie póki nie wymierzy sprawiedliwości. Przez co jego życiem zawładnęła zemsta, stał się ponurym, zamkniętym w sobie facetem, który nie widzi w sobie nic dobrego.
„Może niektóre wydarzenia są nam po prostu pisane. Ale kiedy w końcu napotykamy je na swojej drodze, jesteśmy zbyt poturbowani, żeby je docenić. Stają się kolejną z rzeczy, na które nie możemy sobie pozwolić, a zarazem bez których nie potrafimy żyć. Czymś, czego brak już zawsze będzie nam doskwierać”.
Pocałunek gwiazdy jest to pierwszy tom serii „Falling Stars” pokazujący historię Mii i Leifa, którzy zostali skrzywdzeni przez życie. Oboje musieli zmierzyć się ze śmiercią najbliższych, która wpłynęła na ich postrzeganie świata.
Autorka stworzyła powieść, która wciąga od pierwszych stron i pokazuje nam jak ważne jest dla każdego wsparcie rodziny i przyjaciół. Pełna nadziei, mroku, intryg i tajemnic, niebezpieczeństwa, niepewności, bólu oraz smutku. Znajdziemy w niej także walkę z samym sobą i przekonaniem się czy zemsta jest faktycznie tym czego tak pragniemy, czy poczujemy potem ulgę... czasami nie warto.
Relacja Mii i Leifa jest wzruszająca, emocjonalna, tajemnicza, pełna pożądania i obopólnej fascynacji. Oboje borykają się ze swoimi demonami, jednak los skrzyżował ich drogi, pokazując nam jaką moc ma prawdziwa miłość, która przychodzi znienacka. Ona, była dla niego „Aniołem z poddasza”, który miał uratować jego, a on miał ochronić ją, był jej światłem w mroku. Tylko tak samo poranione dusze mogły naprawić siebie nawzajem kawałek po kawałku składać pogruchotane serce w całość.
Polecam zapoznać się z tą historią pokazującą miłość rodzącą się w bólu.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu
Raczej polecę ją siostrze, ona częściej ode mnie zaczytuje się w takich historiach.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przypadnie jej do gustu :)
UsuńDuże emocji musi być w tej książce... Chętnie poznam tę historię.
OdpowiedzUsuńOj tak emocje były...
Usuń