Michaels Corinne, Harlow Melanie - Hold you close - Wydawnictwo NieZwykłe - Zapowiedz Patronacka

Z wielką przyjemnością przedstawiam wam książkę, którą wzięłam pod swoje skrzydła. W tym roku, jest to mój kolejny już patronat z którego bardzo się cieszę. Hold You Close to pierwsza książka autorek w duecie, która zostanie wydana u nas w Polsce. Jednak jedną z autorek możecie znać z serii  Consolation Duet składającej się z pierwszego tomu Consolation i drugiego Conviction oraz także z powieści pt. Powiedz, że zostaniesz.  Natomiast Melanie Harlow to jej pierwsza książka u nas w kraju i mam nadzieję, że nie ostatnia. 

Corinne Michaels jest autorką dziesięciu powieści romantycznych. Jest emocjonalną, dowcipną, zabawną, kochającą mamą dwójki pięknych dzieci. Szczęśliwie zamężna z mężczyzną swoich marzeń i jest byłą żoną marynarki wojennej. Po spędzeniu miesięcy z dala od męża, czytanie i pisanie stało się jej ucieczką od samotności. Swoich bohaterów lubi stawiać przed trudnymi wyborami przez co łamie serca,żeby potem odnaleźli sposób na ich uzdrowienie poprzez ich zmagania. Jej historie są pełne emocji, humoru i nieubłaganej miłości. 

Melanie Harlow  jest autorką współczesnego romansu, który jest równie seksowny i słodki. Jeśli nie pisze i nie czyta, to prawdopodobnie prowadzi kogoś do studia tanecznego. Mieszka w Detroit z mężem, dwiema córkami i królikiem domowym.


„Hold You Close” to opowieść o miłości, która nie jest łatwa. O dawaniu sobie szans i próbie ponownego zaufania. Wielkiej sile i opiekuńczości rodzinnej, która jest najważniejsza i która może połączyć najbardziej złamane serca. Przygotujcie się na niezapomnianą dawkę emocji, która zakorzeni się w waszych sercach na długo.



Opis; 

Ian Chase złamał mi serce, kiedy miałam siedemnaście lat. Kolejne osiemnaście lat mojego życia spędziłam, nienawidząc go. 
Ułatwia mi to jego bezczelny wyraz twarzy oraz fakt, że prowadzi życie playboya. Nie mogę tego nie zauważać, ponieważ mieszka obok mnie. Za każdym razem, gdy widzę, jak wychodzi z basenu – niemal nagi i nieprawdopodobnie seksowny – czuję, że gotuje się we mnie krew. 
Zawsze uwielbiałam go nienawidzić. 
Nigdy nie planowałam, że będę go potrzebowała.

London Parish jest najlepszą przyjaciółką mojej młodszej siostry, ale nie powstrzymało mnie to przed zakochaniem się w niej. 
Mamy za sobą skomplikowaną przeszłość. Wszystko, co nas łączy, to fakt, że jesteśmy rodzicami chrzestnymi trójki uroczych dzieci mojej siostry. Lecz nasze życie zmienia się za sprawą tragicznego wydarzenia. 
Teraz staramy się wychowywać dzieci, które kochamy, pogodzić się z niewyobrażalną stratą oraz zwalczyć rodzące się między nami pożądanie.

Moje życie wywróciło się do góry nogami, więc ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, jest ożywianie dawnych uczuć. 


Na zachętę mam dla was fragment pierwszego rozdziału; 

"Klub tętni życiem. Wszyscy tańczą, piją, wydają pieniądze, a ja nie mógłbym być szczęśliwszy. Moi rodzice uznali, że oszalałem, kiedy oznajmiłem, że chcę otworzyć klub, ale miałem przeczucie. Jedynie siostra poparła moją decyzję. Chciała, żebym w końcu zaczął zwracać uwagę na to, co dzieje się wokół mnie i zrobił coś „prawdziwego” ze swoim życiem, więc odkąd powiedziałem, co chcę zrobić, wspierała mnie w stu procentach. Rodzice mieli nadzieję, że zostanę księgowym, ale po przepracowaniu prawie dziesięciu lat jako promotor znałem życie klubowe na wylot. Zaoszczędzone pieniądze wydałem na zakup Veil. Klub znajduje się w świetnym miejscu i moja decyzja się opłaciła.
Moja siostra z pobłażaniem śmiała się z dezaprobaty naszych rodziców, ja zresztą też.
Idąc przez klub, witam się z dziewczynami, które często tu przychodzą. Zachęcenie ich do przyjścia to tylko część sukcesu, wygrywa się, dopiero gdy wracają. A teraz zdecydowanie wygrywam.
– Ian – woła Toby, mój barman, wyciągając do mnie rękę.
– Co tam?
– Ktoś chce z tobą pogadać. – Popycha w moją stronę telefon.
Oprócz sprzedawców nikt nie dzwoni do klubu, żeby się ze mną skontaktować, a ponieważ mamy wpół do dwunastej w nocy, ktokolwiek to jest, może zaczekać.
– Teraz muszę się czymś zająć, przełącz tego kogoś na moją pocztę głosową.
Kręci głową.
– Dzwoniła już trzy razy. – Nawet pomimo muzyki słychać w jego głosie zniecierpliwienie.
Dzwoniła? Kobieta?
Jedyną przedstawicielką płci pięknej uciekającą się do dzwonienia do klubu jest moja była żona. Bóg jeden wie, czego znowu ode mnie chce. Jak ją znam, złamała sobie paznokieć, obwinia mnie za to i uważa, że powinienem zapłacić za jej manicure albo za nową dłoń. Jest jak prezent, który próbowało się zwrócić, ale nie można znaleźć paragonu, więc trzeba się z nim dalej męczyć. Nienawidzę niechcianych prezentów i nienawidzę Jolene.
– Przełącz tego diabła na moją pocztę głosową – mówię i odchodzę.
Wychodzę na chodnik. Drea nie żartowała, kolejka jest ogromna.
– Dobry wieczór – witam pyzatego policjanta stojącego obok bramkarza.
– Panie Chase, dostaliśmy skargi – mówi gliniarz, patrząc na kolejkę.
– Nic na to nie poradzę, że mój klub jest popularny. – Wzruszam ramionami. – Mamy już komplet i nie mogę wyrzucić klientów, którzy zapłacili, tylko po to, żeby skrócić kolejkę.
– Ustawiliście swoje słupki odgradzające tak, że wejścia do innych lokali są zatarasowane.
Co, do ch*lery, mógłbym w tej sprawie zrobić? Nie prowadzę kasyna, nie mam wpływu na kolejkę. Nie zamierzam wyganiać ludzi, jak tylko klub się zapełni. Prowadzę biznes, a kolejka jest częścią mojego darmowego marketingu.
– Dobrze, coś wymyślę. – Chwytam się za kark.
Czuję wibrujący w mojej kieszeni telefon. Jeśli dzwoni Jolene, to przysięgam, oszaleję.
Na ekranie wyświetla się „London Parish”. Do k*rwy nędzy. Nie mam teraz ochoty zajmować się sztywną, irytującą najlepszą przyjaciółką mojej siostry. London byłaby nieziemsko seksowna, gdyby nie była taką naprzykrzającą się s*ką. Spoglądam na rejestr połączeń w swoim telefonie i zauważam, że dzwoniła już trzy razy.
Idę kawałek w dół ulicy i po kilku głębokich oddechach oddzwaniam do niej.
– Ian, musisz do mnie przyjechać.
Uśmiecham się ironicznie.
– No, tego jeszcze nie było. Usunęli ci kij z tyłka?
– Nie zaczynaj. Proszę, nie dzisiaj. Po prostu przyjedź. – Słyszę, jak pociąga nosem i włącza się we mnie opiekuńczość. Płacze przez kogoś. My dwoje ani trochę się nie dogadujemy – częściowo przez różnice naszych charakterów, a częściowo przez naszą wspólną przeszłość – ale nikt nie będzie doprowadzał jej do płaczu.
– Coś ci się stało? – pytam.
– Nie mi. – Głos więźnie jej w gardle.
Znam London od dwudziestu pięciu lat. Mogę policzyć na palcach jednej ręki wszystkie przypadki, kiedy widziałem lub słyszałem, jak płacze… Raz przeze mnie.
– Co się stało? Chodzi o nagły wypadek? Bo jestem teraz w pracy, a w klubie…
– Teraz, Ian. Musisz przyjechać tu teraz.
Ona nigdy sobie nie pogrywa.
K*rwa.
Zerkam na zegarek i wypuszczam powietrze nosem. Dotarcie tam zajmie mi przynajmniej pół godziny. Ta noc naprawdę jest do dupy.
– Będę u ciebie najszybciej jak mogę.
– Tylko… pośpiesz się – mówi London i się rozłącza.
Przerażenie skręca mi żołądek. Coś się dzieje. Nie wiem co, lecz wiem, że muszę tam pojechać.
– Pozbądź się kolejki, już nikogo nie wpuszczaj – mówię bramkarzowi, po czym sam wchodzę do środka.
Drea stoi przy barze. Kiedy zbliżam się do niej, czuję, jak wzrasta we mnie niepokój. London mnie potrzebuje. Dlaczego? Co się stało? Ktoś włamał się do jej domu? Do mojego domu? Może chodzi o jej byłego, jeśli w ogóle jakiegoś ma, albo o coś zupełnie innego. Niezależnie od tego, jej głos drżał, a ja nie mogę marnować czasu na zastanawianie się nad tym.
– Muszę już iść – mówię Drei.
Wytrzeszcza oczy.
– Iść? Gdzie niby? Mamy komplet ludzi.
– Zdaję sobie z tego sprawę, ale coś się stało. Dzisiaj musisz się wszystkim zająć. – Odwracam się do Toby’ego. – Zostań tu, dopóki Drea nie zamknie klubu, i proszę, odprowadź ją potem do samochodu.
Kiwa głową.
Nigdy nie pozwalam jej wychodzić stąd samej. Nawet jeśli wracam do domu z jakąś dziewczyną, Dreę zawsze ktoś odprowadza do auta. Zbyt wielu mężczyzn błędnie odbiera jej uprzejmość. Nigdy nie pozwoliłbym, żeby coś jej się stało tylko dlatego, że pracuje u mnie w klubie.
Gdy wchodzę do samochodu, mój umysł zaczyna pracować na najwyższych obrotach. Jadę szybciej niż powinienem, wmawiając sobie, że London tylko dramatyzuje.
I wtedy sobie przypominam… Mój siostrzeniec i siostrzenice są u niej w domu.
Naciskam mocniej pedał gazu w swoim Jaguarze, a silnik z każdą milą ryczy głośniej. Skręcam w stronę osiedla, na którym oboje mieszkamy, przejeżdżam obok swojego domu i zmierzam w kierunku jej. Nasze ogrody są położone tuż obok siebie i wciąż mi to przeszkadza. Każdego cholernego dnia widzę, jak siedzi u siebie na tarasie, czytając książkę i patrząc na mnie potępiająco.
Kiedy tam docieram, ulicę rozjaśniają błyskające światła wozu policyjnego. Nie myślę. Nie wiem nawet, czy wyłączyłem silnik przed wyjściem z samochodu.
– London! – krzyczę, wbiegając przez drzwi. – Christopher? Morgan? Ruby? – wołam dzieci, modląc się, żeby nie chodziło o żadne z nich.
Gdy docieram do salonu, wzdycham ciężko. Wszyscy tam są, cali i zdrowi.
Wtedy dostrzegam łzy na twarzy Morgan. London wstaje. Oczy ma czerwone, napuchnięte, a po policzkach spływa jej czarny tusz do rzęs.
– Ian. – Dławi się i przerywa.
– Co się stało?
Dziewczyny znowu zaczynają płakać, a mój siostrzeniec je przytula.
London zbliża się do mnie i kładzie mi rękę na klatce piersiowej.
– Odeszli.
– Kto? – pytam zdezorientowany".

Książkę Możecie zamówić w EMPIKU (wystarczy kliknąć na empik) 
Recenzję możecie przeczytać tutaj ---> Hold You Close 

6 komentarzy:

  1. Gratuluję patronatu, a na powieść czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczyna się dosyć ciekawie :) Również gratuluję patronatu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie. Oj książka jest naprawdę warta przeczytania.

      Usuń
  3. Gratuluję patronatu, mam ten tytuł w planach. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie :) Bardzo się cieszę, bo jest naprawdę piękna.

      Usuń

Copyright © 2014 Świat Książkowy Mali , Blogger