Georgia Cates - Piękno oddania - Wydawnictwo NieZwykłe - Zapowiedz Patronacka

Z wielką przyjemnością przedstawiam wam książkę, którą wzięłam pod swoje skrzydła. W tym roku, jest to mój kolejny już patronat z którego bardzo się cieszę. Piękno oddania to druga część cyklu  Beauty autorki Georgia Cates. Zostanie wydana w Polsce, dzięki cudownemu Wydawnictwu NieZwykłe. Pierwsza część pt. Piękno Bólu mnie oczarowała i jej opinię możecie przeczytać na blogu w zakładce recenzję. 

 Georgia Cates mieszka w wiejskim i malowniczym miasteczku w stanie Missisipi z jej wspaniałym mężem Jeffem i ich dwiema pięknymi córkami. Zanim zdecydowała się spełniać swoje marzenia o byciu pisarką, przez czternaście lat pracowała jako położna. Mimo przeszkód jakie napotkała na swojej drodze, nigdy się nie poddała, a pisanie książek to dla niej przyjemność. Każda historia pochodząca od niej ma zawsze piosenkę, która ją inspiruję. 


Piękno oddania to opowieść o walce z przeciwnościami 
losu oraz z własnymi słabościami. Tęsknocie i realizacji 
swoich marzeń. Laurelyn i Jack'a Henry połączyło niezwykłe
uczucie. Chęć walki o swoje pragnienia zmienia człowieka
o 180 stopni i tak właśnie było z naszym Jakckiem. 
Nie będziecie mogli się od niej oderwać. 





Opis;

Porzuciwszy miłość swojego życia, Laurelyn Prescott wraca do Nashville, żeby podążać za jedynym marzeniem, które jej pozostało. Pełna determinacji, by nie myśleć o bólu, który sprawiło jej rozstanie z Jackiem Henrym, zagłębia się w muzyce. Ale razem z jej dawnym życiem pojawiają się dawni znajomi i nowe oczekiwania. Sprzeciwienie się szokującym żądaniom producenta płyty oznacza koniec kariery Laurelyn, a jednak pojawia się nieoczekiwana szansa. Dzięki niej Laurelyn błyskawicznie znajduje się na szczycie i osiąga sukces, o którym zawsze śniła.
Czy to wystarczy, by przynieść jej szczęście, na które zasługuje? Czy nieobecność Jacka Henry'ego sprawi, że nie poczuje spełnienia?
Jack Henry McLachlan nigdy nie spodziewał się, że pokocha Laurelyn Prescott, a jednak pokochał. Po głupim błędzie, jaki popełnił, pozwalając, by wymknęła się z jego życia, przez trzy miesiące szuka Laurelyn, ale ich ponowne spotkanie nie przebiega bez przeszkód. Kobieta, jaką odnajduje, nie jest tą samą, która odeszła bez pożegnania. Laurelyn nie jest już nieśmiałą dziewczyną przeżywającą australijską przygodę. Teraz jest odnoszącą sukcesy piosenkarką i Jack jest przerażony tym, że jego Amerykanka może nie znaleźć w swoim nowym życiu miejsca dla kogoś takiego, jak on. Ma jedynie miesiąc, by przekonać ją, że jest inaczej i sprawić, by wyobraziła sobie życie z dala od światła reflektorów – ich wspólne życie. 


Na zachętę mam dla was fragment pierwszego rozdziału; 

Bogu dzięki za valium.
Mam poczucie winy, że zażyłam zmieniające świadomość tabletki tylko po to, by poradzić sobie z emocjami związanymi z opuszczeniem Jacka Henry’ego, szczególnie po tym przez co przeszłam, kiedy moja matka była uzależniona. Potrzebuję jednak ucieczki od dramatu, jaki rozgrywa się w mojej głowie. To jedynie chwilowe rozwiązanie, wiedziałam o tym, gdy z niego skorzystałam, ale nie mam pojęcia, jak poradzę sobie z emocjami, gdy wrócę do domu i nie będę miała przy sobie leków, które mi pomogą.
Okropnie trudno mi to przyznać, ale zaczynam rozumieć jak moja matka popadła w nałóg. Domyślam się, że łatwo jest wybrać tę drogę, gdy wszędzie wokół panuje ciemność. To dla mnie wielka czerwona lampka ostrzegawcza. Będę kochać Jacka Henry’ego do ostatniego tchu, ale nie pozwolę sobie na wybranie tej samej drogi, co moja matka – nieważne jak kusząca by ona nie była.
 Samolot ląduje na LAX po koszmarnym locie z Sydney. Kiedy podstawiają schodki, od razu czuję zapach typowy dla Los Angeles – benzyny i smogu. To ten sam zapach, na który zwróciłam uwagę, gdy przesiadałyśmy się tutaj trzy miesiące temu podczas lotu do Australii. Wow. Wtedy moje życie wyglądało zupełnie inaczej.
Przeciskamy się przez zatłoczony terminal i przy punkcie odbioru bagaży zauważam czekających na nas rodziców Addison. Ona wraca do domu, żeby spędzić z nimi dwa tygodnie przed przyjazdem do Nashville. To oznacza, że przez następne czternaście dni będę w naszym mieszkaniu sama. Nie jestem pewna, czy to dobrze. 
Donavonowie z otwartymi ramionami witają swoją córkę i mnie także. Kochają mnie jak własne dziecko i myślę o tym, jak idealnie by było zakochać się w ich synu, a nie w mężczyźnie, który nie chce mnie nigdy więcej widzieć. Moja relacja z Benem mogła być zupełnie inna. Kto wie, co stałoby się między nami, gdybym nie wpadła na Jacka Henry’ego McLachlana w korytarzu do klubowej łazienki? Ale wpadłam i nie umiem być z tego powodu smutna. Żałować, że spotkałam mężczyznę, którego kocham, oznaczałoby, iż życzę sobie, by nigdy się nie pojawił, a tego nie potrafię zrobić. Ten rozdzierający moje serce ból jest ceną. Jestem gotowa ją zapłacić nawet za ten krótki czas, kiedy byliśmy razem.
Addison patrzy na mnie tak, jakbyśmy miały się więcej nie zobaczyć.
– Naprawdę wolałabym, żebyś pojechała ze mną. Nie chcę, żebyś wracała do domu w tym stanie.
– Nic mi nie będzie, Addie. – Nie ma pojęcia, jak dobrze umiem sobie radzić, gdy życie okrutnie mnie traktuje. – Moja mama byłaby strasznie zawiedziona, gdybym nie wróciła dzisiaj do domu.
– Tak… ale obiecaj mi, że nie spędzisz następnych dwóch tygodni, siedząc w mieszkaniu i myśląc o nim.
– Obiecuję, że tego nie zrobię – kłamię. Uśmiecham się nieszczerze, żeby ją przekonać. – Gdy tylko wrócę, zatonę po uszy w muzyce. To pozwoli mi o nim nie myśleć.
– Wiesz, że ci nie wierzę. – Robi minę, której nie cierpię. Współczucie. Wrrr.
– Nie jestem ze szkła, Addie. Duża ze mnie dziewczynka. Tak, jest mi smutno, ale jakoś to przeżyję. To nie koniec świata. – Kłamstwo. Kłamstwo. Kłamstwo. Ze mną jest coś nie tak. Nawet najlepszej 
przyjaciółce nie potrafię powiedzieć, jak bardzo jestem rozbita. Dlaczego nie umiem nikogo do siebie dopuścić? Poza Jackiem Henrym… on jedyny przebił się przez ten mur i tym samym poznał prawdziwą mnie.
– Będę do ciebie codziennie dzwonić. – Ściska mnie mocno, gdy się żegnamy. – Muszę wiedzieć, że wszystko z tobą w porządku – szepcze mi do ucha.
Nienawidzę jak tak do mnie mówi, jakbym dążyła do samozniszczenia. Wkurza mnie to.
– Cholera, Addie. Moje życie nie skończy się tylko dlatego, że już z nim nie jestem. Tak, będę tęsknić za Lachlanem. – Chciałabym móc go tak nie nazywać podczas rozmów z nią. – Tęsknię za nim, to w porządku, to normalne, ale to nie znaczy, że położę się i umrę. – Słowa płynące z moich ust brzmią dobrze. Chciałabym, żeby były prawdziwe.
Uśmiecha się. To chyba oznacza zadowolenie z mojej zadziornej odpowiedzi. 
– Dobrze, właśnie to chciałam od ciebie usłyszeć.
– Będzie dobrze.
– Chciałam się po prostu upewnić, że Laurelyn po Lachlanie nie będzie taka, jak Laurelyn po Blake’u. 
Pff. Laurelyn po Blake’u nie dorasta do pięt Laurelyn po Jacku Henrym, ale nie mogę dać jej tego po sobie poznać, więc będę musiała się pozbierać, zanim wróci do Nashville.
– Nie martw się, Addie.
– Teraz czuję się minimalnie lepiej, że pozwalam ci samej jechać do domu, ale naprawdę zamierzam codziennie dzwonić.
Wygląda, jakby jej ulżyło. Czy naprawdę kupiła te moje bzdury? Cholera, jestem w tym lepsza, niż sądziłam.
Gdy się rozstajemy, zostaję sama. Znowu. Jak zawsze.Czekając w terminalu, postanawiam się zameldować.
– Hej, mamo.
– Hej, córeczko. – W tych słowach jest coś, co zawsze mnie uspokaja.
– Chciałam ci tylko dać znać, że doleciałyśmy bez problemów. Lot do Nashville mam za godzinę, więc będę potrzebowała podwózki około pierwszej.
– Będę czekać. Musisz mi opowiedzieć wszystko o swojej wycieczce – mówi. Cholera! Mam się przyznać, że poleciałam do Australii i zakochałam w facecie, którego nigdy więcej nie zobaczę?
– Też nie mogę się doczekać, aż cię zobaczę. – Chyba nie będę miała wyboru. Każda chwila przez trzy miesiące w Australii była związana z Jackiem Henrym. Jeśli jej o nas nie powiem, to nie będę 
miała o czym opowiadać. – Czeka nas długa rozmowa, mamo.
– Też mam ci coś do powiedzenia. – Ooo. To stwierdzenie może nastąpić tylko przed tym, co moja matka nazywa dobrymi wiadomościami. Naprawdę nie potrzeba mi teraz więcej bzdur i jestem pewna, że nie chcę słyszeć tych nowin przed tym, jak wsiądę do samolotu.
– Okej, powiesz mi jak wrócę.
– Dobry pomysł.
Rozłączam się i moje myśli od razu zaczynają krążyć wokół tego, co może mieć mi do powiedzenia. Brzmiała na naprawdę szczęśliwą. To będzie coś o nim. Wiem to. Jestem pewna. Była zbyt radosna, żeby chodziło o cokolwiek innego.
Po raz pierwszy w życiu nie jestem na nią wściekła, że tak bardzo się zakochała. Teraz to rozumiem – jej oddanie dla niego nawet po tylu latach. Czy tak będzie wyglądała reszta mojego życia? Nigdy 
nie zapomnę o miłości, jaką darzę Jacka Henry’ego. Nigdy?
Moja matka musiała patrzeć na mnie – na dziecko, które ma z ukochanym mężczyzną – niemal codziennie przez dwadzieścia trzy lata. Przeze mnie nie potrafi o nim zapomnieć, zwłaszcza że jestem jak jego miniwersja, z tymi samymi brązowymi włosami i jasnobrązowymi oczami. Nie ma we mnie nawet odrobiny blondu i zieleni po matce.
Może życie bez Jacka Henry’ego nie będzie aż takie złe? 
W końcu nie mam z nim dziecka, które codziennie przypominałoby mi o tym, co dzieliliśmy. Ta myśl przypomina mi o tym, co powiedział, gdy po raz pierwszy rozmawialiśmy o antykoncepcji. „Nie chcę cię zostawić z dzieciakiem w brzuchu”. Ta noc wydaje mi się oddalona o miliony lat.
Teraz tak nie myśli – bo stara się nie być egoistą – ale pewnego dnia poślubi kobietę i da jej dzieci. Margaret już się o to zatroszczy. Jestem tego pewna. Ta myśl łamie mi serce, bo to ja chcę być 
tą kobietą, która urodzi mu dzieci.
O cholera. Moje tabletki antykoncepcyjne. Pamiętam, że wyjęłam je z szuflady stolika nocnego. Zostawiłam je na łóżku? Byłam pochłonięta wrzucaniem wszystkiego do walizek, zanim mógłby wrócić do domu na szybki seks w porze lunchu. Głupia, miałaś pamiętać o tabletkach, a i tak o nich zapomniałaś.
Teraz nic już na to nie poradzę. Wstąpię do apteki jak tylko wrócę do domu. Ale kiedy dostanę kolejne opakowanie, będę dwa dni do tyłu. Jeśli biorę więcej niż jedną dziennie, czuję się słabo – ta dodatkowa dawka hormonów zawsze tak na mnie działa, ale powinna przynajmniej zagwarantować, że nie zajdę w ciążę. Może.
Patrzę na telefon, który trzymam w ręce, i nie mogę się powstrzymać – muszę zobaczyć jego twarz. Teraz mogę to zrobić, gdy nie ma już obok Addison analizującej moje zachowanie. Patrzę na pierwsze zdjęcie, które zrobiłam Jackowi Henry’emu. To, na którym jedziemy kabrioletem z opuszczonym dachem do Avalon, po tym jak chwilę wcześniej kupiliśmy prezerwatywy. Śmieję się, gdy przypominam sobie własny szok wywołany ich liczbą. Rozglądam się po terminalu, żeby sprawdzić, czy nikt nie patrzy na mnie jak na wariatkę. Nie obchodzi mnie to – może faktycznie trochę mi odbiło.
A jeśli jeszcze tak się nie stało, mam przeczucie, że nastąpi to już niedługo.

Recenzję możecie przeczytać tutaj ----> Piękno Oddania. Tom 2 , Piękno Bólu. Tom 1 

6 komentarzy:

  1. Przyjemną sprawą są takie patronackie rekomendacje. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie się z Tobą zgodzę, ale jak na razie miałam jedną tylko, ale nie to jest najważniejsze liczy się piękny środek książki.

      Usuń
  2. Książka nie dla mnie. Jakoś nie kuszą mnie takie klimaty, a raczej się wkurzam podczas czytania tych książek. Jednak gratuluje patronatu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi za to bardzo się podoba ta seria. Każdy lubi co innego.
      Dziękuję ślicznie i pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Brzmi bardzo ciekawie, czekam na recenzję :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Świat Książkowy Mali , Blogger