Sarah Brianne - Nero - Wydawnictwo NieZwykłe - Zapowiedz Patronacka

Z wielką przyjemnością przedstawiam wam książkę, którą wzięłam pod swoje skrzydła.W tym roku jest to mój pierwszy patronat. Nero to pierwsza część cyklu Made Men, która zostanie wydana przez Wydawnictwo NieZwykłe. 

Sarah Brianne po dwudziestu dwóch latach życia postanowiła w końcu przenieś swoje postacie z głowy na papier, aby opowiedzieć ich historię. Dla niej nie ma nic lepszego niż opowieść o prawdziwej miłości. Obok swoich książek ceni sobie również swoje futrzane dzieci Kalypso i Khaleesi. 

Opis; 

Pierwszy tom jednej z najbardziej wyczekiwanych zagranicznych serii mafijnych!

Nero ma władzę. 


Dla Nero, króla Legacy Prep, Elle jest tylko zadaniem do wykonania – jego przepustką do mafijnych szeregów i szansą na zdobycie uznania w oczach własnego ojca. Chłopak nigdy nie znał takiej dziewczyny jak ona. Jedyne panny, które kiedykolwiek zaprzątały jego myśli, to te, które wskakiwały mu do łóżka. I to wtedy, kiedy mówił im, że mają to zrobić. 

Elle się boi. 


Dla Elle Nero był tylko ciekawym zjawiskiem, które lubiła podziwiać z daleka. Obserwowała go jak film, na którego oglądanie nie miała czasu. Jej codzienna rzeczywistość była walką o przetrwanie na szkolnych korytarzach i zapewnienie ochrony najbliższej przyjaciółce, Chloe. 


Zły czas, złe miejsce.


Kiedy Elle przez przypadek staje się świadkiem porachunków mafijnych, drogi jej i Nero w końcu się przecinają. Chłopak musi się dowiedzieć, co dokładnie widziała tamtego wieczoru. I lepiej, żeby dziewczyna powiedziała to, co on chce usłyszeć,bo w przeciwnym razie może nie doczekać swoich kolejnych urodzin. 





Mam dla was pierwszy rozdział dla umilenia wam czasu w oczekiwaniu na książkę 

Rozdział pierwszy


Rzucić szkołę

Elle siedziała na lekcji hiszpańskiego, gapiąc się na ścienny zegar. Mogła przysiąc, że w klasie było jakieś czterdzieści stopni Celsjusza.
Teraz kiedy do lunchu zostały zaledwie trzy minuty, zrozumiała jak wspaniałym okresem była ostatnia przerwa świąteczna. W trakcie jej trwania ani razu nie poczuła tych mdłości. I nie miało znaczenia, jak często to uczucie pojawiało się w jej żołądku, i tak nie potrafiła do niego przywyknąć. Jakby jej ciało przygotowywało się na zagładę.
Elle nienawidziła szkoły. Nie, tak właściwie, to Elle z całego serca nią gardziła. Jedynym powodem, dla którego postanowiła przetrwać w Legacy Prep High, była jej przyjaciółka – Chloe Masters.
Chloe jej potrzebowała. To fakt, Elle sama nie miała lekko, ale Chloe… Ona przeżywała prawdziwe tortury. Elle zrobiłaby wszystko, żeby zapewnić jej bezpieczeństwo. Jej przyjaciółka zasługiwała na kogoś, kto będzie nad nią czuwał, szczególnie po tym, co się stało.
Wszystkie pieniądze, jakie Elle uzbierała podczas tej przerwy świątecznej, musiała przeznaczyć na czesne. W przeciwnym razie zostałaby wydalona ze szkoły, a to oznaczałoby brak ochrony dla Chloe. Na szczęście, dzięki swoim ocenom, Elle dostawała stypendium pokrywające większość czesnego, a resztę musiała spłacić, pracując prawie każdego wieczoru w restauracji.
Dwie minuty do lunchu. Myślałam, że kiedy patrzy się na zegar, to czas płynie wolniej.
Elle przeraźliwie bała się lunchu. Uczniowie nie mieli okazji dokuczać jej i Chloe w trakcie przerwy świątecznej, więc na pewno zebrała się w nich agresja, którą, Boże dopomóż, będą musieli teraz jakoś wyładować.
Do lunchu pozostała minuta i Elle odwróciła głowę, żeby spojrzeć na Chloe, ponieważ patrzenie na zegar mijało się już z celem. Serce jej pękło. Chloe siedziała ze zwieszoną głową, wykręcając palce na obu dłoniach. Zawsze tak robiła, gdy była zdenerwowana.
Elle wyobraziła sobie słodką twarz swojej przyjaciółki ukrytą pod zasłoną włosów, oszpeconą głębokimi bliznami. Jedna zaczynała się pięć centymetrów nad brwią i ciągnęła się aż po zagłębienie w policzku, a druga szła od skóry nad ustami do dwóch centymetrów pod nimi. Obie znajdowały się po prawej stronie jej twarzy.
Elle zadrżała na wspomnienie widoku Chloe zaraz po tym, jak ta została oszpecona i przez to uczucie aż podskoczyła na dźwięk dzwonka.
Chwyciła szybko swoją torbę listonoszkę i wstała.
Uda ci się. Mimo tej pocieszającej myśli, znowu czuła mdłości, wywołane zapewne tym, że tak naprawdę w to nie wierzyła.
Podeszła do drzwi, czując Chloe depczącą jej po piętach. Właśnie w tym miejscu, przez ostatnie trzy i pół roku, można było znaleźć Chloe – tuż za Elle. Chloe powoli, każdego dnia wycofywała się coraz bardziej, każdego dnia centymetr po centymetrze, aż w końcu zaczęła chodzić tuż za Elle. Szybko nauczyły się, że przemierzanie korytarzy ramię w ramię, sprawiało, że stawały się bardziej widoczne dla agresorów.
Przeszła przez próg, wkroczyła na korytarz i ruszyła w kierunku stołówki, idąc wolnym tempem. Opracowała system na krótkie przerwy – należało dojść do sali możliwie najkrótszą drogą, o ile na tej drodze nie stał tłum. Masa ludzi oznaczała spotkanie tych, którzy im dokuczali, czyli na przykład Cassandry – królowej szkoły. Elle nauczyła się, żeby nie zatrzymywać się ani na chwilę i możliwie jak najszybciej dotrzeć do klasy. W sali lekcyjnej zawsze było najbezpieczniej. Nauczyciele zazwyczaj siedzieli tam podczas krótkich przerw, czekając na rozpoczęcie się kolejnych zajęć. A ostatnia zasada brzmiała: nie patrz nikomu w oczy. Jednakże Elle nie wlepiała wzroku w ziemię. Po pierwsze to był zły pomysł, a po drugie i tak nie należała do tego typu osób.
Tylko w trakcie przerwy na lunch korytarze były dla nich bezpieczniejszym wariantem. W stołówce czekały o wiele większe zagrożenia.
Elle dotarła na stołówkę i spojrzała na dostępne opcje kolejek. Jak zawsze, uczniowie ustawili się w dwie. Pierwsza prowadziła każdego dnia do innego menu – pizza, indyk, pieczeń – można było tam zjeść to, co znalazło się w jadłospisie na dany miesiąc. Na końcu drugiej zawsze znajdowało się to samo – kotlet z kurczaka lub hamburger i frytki. Lecz Elle i Chloe nie miały tak naprawdę wyboru. Dla nich dostępna była tylko jedna opcja, czyli ta kolejka, w której ustawiło się mniej strasznych ludzi. W praktyce oznaczało to często niezbyt smaczny lunch.
Elle podeszła na koniec krótszej kolejki, najwidoczniej pozostali uczniowie uznali, że to co jest na końcu drugiej, jest lepsze. Przyjrzała się ludziom, którzy w niej stali i doszła do tego samego wniosku co zwykle.
Dobry wybór – pomyślała.
Dwie osoby wepchnęły się z przodu w ich kolejkę. Jednak ani ona, ani Chloe nie zaprotestowały. Wolały nie zwracać na siebie uwagi innych uczniów.
– Nie dzwoniłeś i nie pisałeś przez całą przerwę. Nie tęskniłeś za mną? – Cassandra objęła Nero za szyję.
Nero objął ją w talii.
– Sorry mała. Byłem zajęty.
Nero Caruso. Był ucieleśnieniem męskiego ideału: wysoki, przystojny brunet. Bardziej umięśniony od większości chłopaków z ostatnich klas, ale i tak smukły. Podczas przerwy najwyraźniej podciął włosy i Elle pomyślała, że to nietypowe, ponieważ od zawsze miał je dłuższe i zaczesane do tyłu. A teraz, kiedy były o wiele krótsze, żyły własnym życiem. I ta wersja bardziej jej się podobała.
– Dzisiaj w nocy też będziesz dla mnie zbyt zajęty? – Elle widziała, jak piersi Cassandry unoszą się jeszcze wyżej.
I w tej samej chwili Nero przyłapał Elle na wpatrywaniu się w nich. Spojrzał na nią swoimi zielonymi oczami, po czym nachylił się, żeby wyszeptać coś Cassandrze do ucha.
– Znajdźcie sobie pokój! – krzyknął ktoś stojący w kolejce.
Cassandra odrzuciła głowę do tyłu i też przyłapała Elle. W odpowiedzi posłała jej groźne spojrzenie. To wybudziło dziewczynę z transu. Było jej wstyd, że tak łatwo dała się zaskoczyć. Nauczyła się nigdy nie patrzeć żadnemu uczniowi w oczy, szczególnie, gdy się z kimś obściskiwał.
Rany, co się ze mną dzisiaj dzieje? Tylko tego jej brakowało – wkurzyć Cassandrę. Cassandra uwzięła się na nią już od pierwszej klasy, kiedy chłopak, którego Cassandra najprawdopodobniej lubiła, powiedział Elle, że podobają się mu jej włosy. Cassandra zrobiła wtedy z niej cel zaczepek i od tamtej chwili chłopak trzymał się na dystans.
Kolejka wreszcie ruszyła do przodu i Elle z Chloe mogły w końcu wziąć po tacce. Dzisiaj w menu były lasagne, zielona fasolka i mus jabłkowy. Szczerze mówiąc, mogło być gorzej.
Wyjęła wodę z lodówki i dotarła do bufetowej, wręczając jej swój numerek.
– 1089.
– Możesz brać na kreskę tylko w pierwszym tygodniu, Elle, potem będziesz musiała zasilić konto albo przynosić codziennie pieniądze. – Bufetowa mówiła głośniej, niż zachodziła taka potrzeba. – Nie zamierzamy przerabiać tego samego w tym roku. – dodała.
Elle chyba nie mogła czuć większych mdłości.
– Dobrze. – Przesunęła się, żeby Chloe mogła podać swój numer.
– 1072. – Na widok przerażonej twarzy Chloe, Elle mdliło jeszcze bardziej. Musiały teraz dotrzeć jakoś do swojego stolika.
Elle ruszyła w kierunku miejsca, gdzie obie zwykle siedziały. Na stołówce był z góry ustalony rozkład, kto gdzie siedział. Prymusi zajmowali miejscówki najbliżej kolejek. Nikt im nie dokuczał, po prostu byli ignorowani. Stoliki z tyłu zajmowali tzw. popularni. A Elle i Chloe od trzech i pół roku jadły w tym samym miejscu, niedaleko drzwi i prymusów. Tylko jeden stolik pełen nerdów oddzielał Chloe i Elle od popularnych uczniów. Mówiły na nich: roboty.
Elle usiadła tyłem do drzwi – lubiła dokładnie widzieć, co dzieje się na stołówce. Chloe usiadła naprzeciwko niej – ona z kolei nie chciała widzieć nikogo.
– Spałaś wczoraj? – zapytała Elle ze współczuciem. Elle wiedziała, że Chloe nie sypiała zbyt dobrze. Często miała koszmary. Jednak dzisiaj wyglądała, jakby w nocy nie przespała nawet jednej pełnej godziny. Była trupio blada. Jej czarne włosy zmatowiały i Chloe starała się zakryć nimi prawą stronę swojej twarzy. Elle zauważyła, jak bardzo zapadnięte były jej szare oczy o szczerym spojrzeniu.
– Niezbyt dużo. Chyba po prostu nie chciałam wracać do szkoły. – Ze względu na swoją przyjaciółkę, Chloe zmusiła się do lekkiego uśmiechu.
Po chwili jednak znowu spojrzała na Chloe ze współczuciem.
– Nie martw się. To nasz ostatni semestr. Już niedługo nie będziemy musiały oglądać twarzy robotów. Poza tym może czterdzieści pięć minut mija szybciej, niż to zapamiętałyśmy – pocieszyła ją Elle, próbując żartować z sytuacji.
– Nie było nas trzy tygodnie, Elle, a nie trzy lata – odpowiedziała cicho Chloe.
– Hej, przez trzy tygodnie dużo może się wydarzyć. W trakcie przerwy roboty mogły poprosić kogoś o serca. – Zaśmiały się na tę wizję.
– Gdyby tak było, to okazałoby się, że moja cała licealna kariera była jednym długim koszmarem, a ja obudzę się właśnie… – Chloe zacisnęła powieki i otworzyła je sekundę później. – W tym momencie. Nic z tego, wygląda na to, że nikt nie poprosił dobrej wiedźmy Gladioli o pomoc. – Elle prychnęła śmiechem i nawet Chloe nie mogła się powstrzymać od chwilowej radości. Elle ucieszył widok rozluźnionej Chloe.
Obie zaczęły jeść lunch; Elle uważnie przyglądała się stołom robotów. Tamta strona stołówki była tak właściwie całkiem różnorodna. Było tam kilka stołów ze sportowcami – przy jednym z nich siedziała cała drużyna futbolowa, a przy reszcie znajdowała się mieszanka graczy baseballu, softballu, koszykówki i piłki nożnej. Dla reszty ludzi pozostało zaledwie kilka stolików.
Przy tym, którego nienawidziła najbardziej, siedziały wielbicielki mody ubierające się wyłącznie w ubrania od projektantów i należące w większości do zespołu cheerleaderek. Cassandra była, oczywiście, szefową tego stołu. Obok znajdowali się ci obrzydliwie bogaci, naprawdę obrzydliwie bogaci. Siedzieli tam sami chłopacy, a najważniejszy przy tym stole był Sebastian, brat bliźniak Cassandry. Elle drżała ze strachu nie tylko na jego widok, ale nawet na sam dźwięk jego imienia.
I w ten sposób docierało się do ostatniego stołu, którego skład trudno było właściwie opisać. Od zawsze siedziała tam ta sama trójka – Nero, czyli tak właściwie król Legacy Prep oraz jego dwóch kumpli. Cała trójka była nazywana przez pozostałych uczniów „ekipą Nero”. Większy miał na imię Amo, a mniejszy Vincent. Wszyscy byli w ostatniej klasie. Jednak tym razem Elle zauważyła jeszcze jednego chłopaka siedzącego przy ich stoliku.
Musi być w pierwszej klasie. Elle zastanawiała się, kto to. Z tej odległości widziała tylko jego blond włosy.
Nagle poczuła, że coś się zmieniło. Zdała sobie sprawę z tego, że popełniła ogromny błąd – straciła czujność.
– Cały dzień cię szukałam. Potrzebuję kelnerki, która by po mnie posprzątała. – Cassandra zepchnęła talerz Elle ze stołu, po czym na nowo rozbrzmiał jej skrzekliwy głos. – No, wyczyść to, kelnerko.
Na stołówce zapanowała cisza. Na słowo kelnerka Elle dostawała gęsiej skórki, a jednak dla reszty uczniów mogło to być równie dobrze jej prawdziwe imię.
Elle pomyślała o dwóch możliwych rozwiązaniach. Opcja numer jeden: zignorować to, co się wydarzyło lub udawać, że nic się nie słyszało. Opcja numer dwa: odpowiedzieć coś mądrego albo rzucić kilka krótkich słów. Wybrała pierwszą i skupiła wzrok na Chloe, czego zaraz pożałowała, widząc panikę na twarzy przyjaciółki.
– Wiem, że mnie słyszysz, suko. – Cassandra uniosła talerz Chloe i umiejscowiła go nad jej głową. Chloe szybko próbowała się odsunąć, ale dwie Blond-Dupy Cassandry stanęły po jej obu stronach, zmuszając Chloe do pozostania na miejscu.
– Posprzątaj ten bałagan, jak na kelnerkę przystało albo ten dziwoląg będzie musiał sprzątać po sobie.
Dziwoląg było jedynym słowem, które wprawiało Elle w większe obrzydzenie niż kelnerka.
Nagle poczuła, że ktoś uderzył ją w twarz. To był Sebastian. Elle spojrzała na Chloe nerwowo wykręcającą swoje palce. Przed takimi właśnie rzeczami chciała chronić swoją przyjaciółkę, 
Okej, nie mogło być gorzej. Elle spojrzała na bałagan na podłodze. Akurat dzisiaj musieli serwować do jedzenia te trzy rzeczy. Dziewczyna schowała dumę w kieszeń i podniosła ścierkę. Następnie wepchnęła dumę jeszcze głębiej do kieszeni, uklękła i zaczęła sprzątać podłogę.
Gdy Elle skończyła się już hańbić, podeszła do Chloe.
– Chodź, Chloe. Idziemy. – Wyciągnęła do niej rękę. Wiedziała, że Chloe nigdy by jej nie chwyciła, ale to był znak, żeby się stąd zmywały.
– Sorki, przegapiłaś jedno miejsce. – Cassandra chciała przechylić talerz znajdujący się nad głową Chloe, więc Elle zrobiła jedyną rzecz, jaka przyszła jej do głowy. Popchnęła talerz mocniej w przeciwnym kierunku, obrzucając Cassandrę jedzeniem.
Stołówkę wypełniły mieszane reakcje. Niektórzy nie mogli powstrzymać się od śmiechu, podczas gdy inni byli najwyraźniej zszokowani tym, co się właśnie wydarzyło i nie umieli w żaden sposób zareagować. Elle czuła większe mdłości niż kiedykolwiek. Jakby za chwilę miała naprawdę zwymiotować tę odrobinę lunchu, którą zjadła, zanim znalazł się na podłodze.
– Pieprzona suka! – Głos Cassandry stał się bardziej skrzekliwy, niż zdawałoby się to możliwe. – Już po tobie.
Elle już wiedziała, że mają teraz tylko jedną opcję: ucieczkę.
Złapała za tył koszulki Chloe i ją pociągnęła. Chociaż jej przyjaciółka była w kompletnym szoku, to nie na tyle, żeby nie móc się ruszyć. Elle pobiegła w kierunku drzwi – właśnie dlatego siedziały przy stoliku znajdującym się najbliżej wyjścia.
Jednak tuż przed tym, jak do nich dotarły, zauważyła pana Evansa stojącego w przejściu. Pan Evans uczył ją angielskiego i jako jedyny w Legacy Prep wierzył w kreatywne nauczanie, a do tego był miły dla oka. Wszystkie dziewczyny się w nim podkochiwały, od kiedy na początku roku zaczął uczyć w tej szkole.
Cholera, była w potrzasku. Elle po prostu zamarła bez ruchu, w pełni świadoma, że już po niej. Zrobienie czegoś takiego Cassandrze nikomu nie uchodziło płazem.
– Elle, Chloe, wracajcie do klasy – nakazał spokojnie pan Evans. Brzmiał nieco zbyt spokojnie, ale Elle nie zamierzała marnować ani sekundy. Postanowiła od razu skorzystać z tej przepustki. Właśnie wygrała cholerny los na loterii.
Elle i Chloe ulotniły się ze stołówki. Wychodząc, Elle znowu usłyszała pełen opanowania głos pana Evansa.
– Panno Ross, proszę posprzątać ten bałagan, który pani zrobiła. Przecież nie mogę dopuścić do tego, żeby pozostali uczniowie myśleli, że mogą bezkarnie robić takie rzeczy, prawda? Aha, a kiedy już pani skończy, proszę dołączyć do mnie w biurze wicedyrektora… – Jego głos cichł w oddali.
Już po mnie. Jestem praktycznie martwa. – pomyślała.
Gdy dotarły do klasy od hiszpańskiego i zamknęły się za nimi drzwi, Elle odezwała się jako pierwsza.
– Tak bardzo cię przepraszam, Chloe. To była odruchowa reakcja. Nie chciałam, żeby ubrudziła cię jedzeniem.
– Wiem, ale co my teraz zrobimy? Ona nas zabije. Wiesz o tym. – Elle nie była pewna, czy Chloe oddychała ciężko po biegu, czy ze strachu o swoje życie.
Elle usiadła i położyła głowę na biurku.
– Nie mam pojęcia. – Znowu spojrzała na Chloe. – Jakieś pomysły?
– No, możemy rzucić szkołę. – Chociaż Chloe brzmiała sarkastycznie, to w rzeczywistości mogło być ich jedyne wyjście.

Recenzje możecie przeczytać tutaj --> Nero 

8 komentarzy:

  1. Gratuluję patronatu! O książce już słyszałam i zapowiada się ciekawie, może po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie :)
      Super jak sięgniesz to daj znać.

      Usuń
  2. Ciekawa i zastanawiająca. Może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję patronatu. Fragment, który zamieściłaś nawet jest ciekawy.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      No w zakładce poznaj zanim kupisz znajdziesz jeszcze dwa rozdziały jakbyś chciała więcej przeczytać, żeby się przekonać :)

      Usuń
  4. Nawet lubię takie klimaty więc może przeczytam.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Świat Książkowy Mali , Blogger